Chiny przygotowują się do wojny
Tajwański dziennik "The China Post" twierdzi, że Chiny podnoszą stopień gotowości bojowej na wypadek konfliktu na Półwyspie Koreańskim.
Spekulacje mediów, które podsumował w opublikowanym w czwartek artykule "China Post", wywołały podróże dwóch najwyższej rangi generałów, którzy w ubiegłym miesiącu dokonali inspekcji w wojskowym dystrykcie Shenyang w prowincji Liaoning.
Niespotykany ruch
Generałowie Guo Bosiong i Hu Caihou są wiceszefami Centralnej Komisji Wojskowej Chińskiej Republiki Ludowej, która sprawuje zwierzchnictwo nad siłami zbrojnymi Chin. Przewodzi jej sam prezydent Chin Hu Jintao. Prasa chińska, która informowała o dwóch kolejnych inspekcjach generałów zwróciła uwagę, że jest rzeczą niezmiernie rzadką, by w ciągu miesiąca dwaj przedstawiciele centralnej komisji odwiedzili ten sam region.
Generałom towarzyszyli w inspekcjach wysokiej rangi oficerowie.Gen. Xu dokonał też inspekcji floty w Dalian w północno-wschodnich Chinach, nad Morzem Żółtym, towarzystwie komandora marynarki wojennej admirała Wu Shenli.
Zdaniem China Post wizyty te oznaczają, że generalicja upewnia się, iż siły zbrojne Chin są w stanie wystarczającej gotowości bojowej, by stawić czoła zagrożeniom z Półwyspu Koreańskiego.
Niebezpieczeństwo i manewry
Według opinii analityka wojskowego, który udzielił wywiadu chińskiej telewizji Phoenix z siedzibą w Hongkongu, stan podniesionej gotowości wynika z dwóch przesłanek - pisze China Post - po pierwsze jest to reakcja na napięcie wywołane na półwyspie zatopieniem północnokoreańskiego okrętu Cheonan przez Phenian, po drugie przygotowania te uprzedzają amerykańsko- południowokoreańskie manewry, która mają się odbyć na Morzu Żółtym.
Chiny przewidują, że Pentagon wyśle w ten rejon lotniskowiec USS George Washington, co oznaczałoby że w zasięgu sił amerykańskich znalazłyby się chińskie miasta w pobliżu północnego wybrzeża, włącznie z Pekinem.
Co po Kimie?
China Post podkreśla też, że Chiny są zaniepokojone problemem sukcesji w Korei Płn. Podczas złożonej niedawno w Chinach wizyty, północnokoreański lider Kim Dzong Il miał prosić Pekin o udzielenie wsparcia jego najmłodszemu synowi Jong Unowi, którego Kim wyznaczył na następcę.
Chiny, choć niechętne perspektywie podtrzymania dynastii Kima, obawiają się destabilizacji w Korei Płn. jego śmierci - komentuje tajwański dziennik.
Biorąc pod uwagę skalę napięć na Półwyspie Koreańskim po zatopieniu Cheonan i obawy o ciągłość władzy w Phenianie, Chiny muszą być gotowe na każdą ewentualność, zwłaszcza militarnie - konkluduje The China Post.