Chiny: podpalił się kolejny Tybetańczyk, walczy o życie w szpitalu
Kolejny Tybetańczyk podpalił się w niedzielę w prowincji Gansu na północy Chin w ramach protestu przeciwko polityce chińskich władz wobec Tybetańczyków - poinformował tybetański rząd na uchodźstwie. Policja zabrała mężczyznę do szpitala.
17-letni Sungdue Kyab, ojciec dwuletniego chłopca, podpalił się na drodze niedaleko klasztoru Bora w Autonomicznej Tybetańskiej Prefekturze Gannan. Rodzinie i przyjaciołom zakazano odwiedzin w szpitalu.
Według strony internetowej phayul.com, stworzonej przez Tybetańczyków na wygnaniu w Indiach z informacjami i komentarzami dotyczącymi spraw tybetańskich, mężczyzna trafił do szpitala. Jednak według serwisu chinadigitaltimes.net, jego stan jest bardzo ciężki i szanse na przeżycie oceniane są jako "bardzo małe".
Ostatni incydent to 91. przypadek samopodpalenia od lutego 2009 roku. Zdaniem działaczy na rzecz Tybetu nasilenie takich form protestu w ostatnim czasie, gdy trwał XVIII zjazd Komunistycznej Partii Chin, było obliczone na zwrócenie uwagi na sytuację Tybetańczyków.
Organizacje obrońców praw człowieka twierdzą, że samobójstwa przez samopodpalenie stanowią desperacką odpowiedź na represje kulturalne i religijne władz chińskich. Ludzi, którzy dokonują takiego aktu, chińskie MSZ nazywa terrorystami i obwinia duchowego przywódcę tybetańskiego Dalajlamę XIV o nawoływanie do separatyzmu.