Chiny odchodzą od przeszczepiania narządów pobranych od skazańców
Na początku przyszłego roku Chiny zaczną stopniowo odchodzić od używania organów pobranych z ciał osób skazanych na karę śmierci, wprowadzając w życie nowy system zarządzania przeszczepami - poinformował specjalista wyznaczony do kierowania projektem zmian.
04.11.2012 | aktual.: 04.11.2012 09:57
- System transplantacji oparty na narządach pobranych od skazańców jest nieetyczny i niemożliwy do utrzymania - oświadczył kierownik centrum badań nad przeszczepami przy chińskim ministerstwie zdrowia Wang Haibo w wywiadzie opublikowanym w listopadowym biuletynie Światowej Organizacji Zdrowia (WHO).
Nowy system zarządzania poborem organów od dobrowolnych dawców i sprawiedliwego ich rozprowadzania wśród oczekujących biorców został wypróbowany w czasie dwuletniego programu pilotażowego w 16 chińskich prowincjach. Najpóźniej na początku 2013 roku ma on zostać wprowadzony w życie w całym kraju. Dla zachowania przejrzystości nadzór nad działaniem systemu sprawuje chiński Czerwony Krzyż - poinformował Wang.
Według dziennika "Zhongguo Ribao" (czyt. Dżungguo Żybao) dwie trzecie przeszczepianych obecnie w Chinach narządów pochodzi z ciał osób, na których wykonano karę śmierci.
System oparty na organach pobranych od skazańców, który funkcjonuje w tym kraju od połowy lat 80., był wielokrotnie krytykowany przez WHO, międzynarodowe zrzeszenia lekarzy i organizacje praw człowieka jako naruszający zasady etyki. Jak podaje tygodnik "Lancet", jest on również niewydolny z praktycznego punktu widzenia, gdyż liczba oczekujących na przeszczep w Chinach znacznie przewyższa liczbę dawców. Według danych ministerstwa zdrowia na przeszczep czeka w tym kraju obecnie ponad 1,5 mln osób, przy czym rocznie wykonuje się tam tylko 10 tys. takich operacji.
Oficjalne dane na temat liczby wykonywanych w Chinach wyroków śmierci nie są publikowane, natomiast szacunki międzynarodowych organizacji praw człowieka mówią przeważnie o kilku tysiącach egzekucji rocznie. Jak zauważa "Lancet", jest to zdecydowanie za mało, by zapewnić narządy do przeszczepu pokrywające potrzeby całego społeczeństwa. Według specjalistów system oparty na dobrowolnych donacjach jest jedynym możliwym rozwiązaniem tego problemu.
Jak zaznaczył Wang, tradycje i wierzenia obecne w chińskiej kulturze nie zabraniają ludziom oddawania swoich narządów po śmierci, jeżeli mogą one uratować życie innej osoby.
Niedostatek dawców spowodował rozkwit handlu narządami, który do 2007 roku był w Chinach legalny. Wprowadzenie przez rząd zakazu sprzedaży organów nie wyeliminowało całkowicie tego procederu, który przeniósł się wówczas do podziemia, a przypadki handlu narządami są sporadycznie opisywane przez media. Na przykład w 2011 roku tygodnik "Nanfang Zhoumuo" (czyt. Nanfang Dżołmuo) nagłośnił historię robotnika, którego handlarze zmusili do sprzedaży nerki.
Chiński czarny rynek narządów jest atrakcyjny dla bogatych cudzoziemców oczekujących w kolejkach na przeszczep w swoich krajach. "Bogaci ludzie z całego świata przyjeżdżają na transplantacje do Chin, ponieważ tutaj nie trzeba czekać, wystarczy mieć pieniądze" - powiedział PAP lekarz z jednego ze szpitali w Kantonie.
Jak podaje "Lancet", europejscy i amerykańscy transplantolodzy okazjonalnie donoszą o zgłaszających się do nich na zabiegi pooperacyjne pacjentach, którzy przyznają, że organy do przeszczepu kupili w Chinach.
Chińscy przywódcy od lat zdają sobie sprawę zarówno z etycznych, jak i z praktycznych wad uzależnienia od organów pobranych z ciał skazańców. "Mam nadzieję, że w ciągu pięciu lat nasz kraj całkowicie wyeliminuje praktykę wykorzystywania skazańców jako źródła narządów" - powiedział w 2011 roku chiński wiceminister zdrowia Huang Jiefu.