Chiny: 4 wybuchy pochłonęły co najmniej 110 ofiar
Ci, którzy cudem przezyli eksplozję, oglądają ruiny swojego domu (AFP)
Po informacjach nachodzących w sobotę ze
szpitali, okazało się, że w czterech wybuchach, do których doszło
w piątek w mieście Shijiazhuang na północy Chin, zginęło co
najmniej 110 osób, a 38 zostało rannych.
Policja poszukuje mężczyzny, który mieszkał w jednym ze zniszczonych budynków. Nie podano czy jest on poszukiwany w związku z wybuchami, natomiast zarzuca mu się udział w morderstwie z początku marca w południowo-zachodnich Chinach.
Poszukiwany Jin Ruchao był mieszkańcem 5-piętrowego domu należącego do miejscowej fabryki bawełny. Eksplozja w tym budynku pochłonęła najwięcej ofiar śmiertelnych, powodując także najwięcej obrażeń wśród lokatorów.
Wybuchy, które dotknęły domy mieszkalne dwóch fabryk bawełny, siedzibę agencji kolejowej i firmy budowlanej usytuowane w odległości kilku kilometrów, miały miejsce w ciągu jednej godziny.
Nie bylo to pierwsze tego typu zdarzenie w Chinach. Ponad tydzień temu doszło do tragicznego wybuchu w szkole w ubogiej wiosce w prowincji Jiangxi. Zginęły 42 osoby. W czwartek premier Chin Zhu Rongji przeprosił naród za eksplozję w szkole, ale dodał, że w wyniku zarządzonego przez niego śledztwa nie znaleziono dowodów, że nastąpiła ona w wyniku zapalenia się sztucznych ogni, produkowanych nielegalnie przez uczniów. (kar)