Chińskie tekstylia zaleją Europę
Przeciętna czteroosobowa rodzina w Unii
Europejskiej będzie co roku wydawać o 270 euro rocznie mniej na
ubrania i obuwie. To efekt zniesienia od 1 stycznia ograniczeń w
imporcie tekstyliów z Chin i innych krajów Azji. W Polsce spadek
cen też nastąpi, Ale później i na mniejszą skalę - informuje
"Rzeczpospolita".
Ubrania już tanieją. W zeszłym roku wyprzedzając konkurencję z Dalekiego Wschodu, ceny odzieży spadły w Europie średnio o 4%. W tym roku będzie to kolejne 5%. - mówi gazecie Denis Audet z Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD), która przygotowała raport o skutkach otwarcia rynku tekstylnego.
Najbardziej na otwarciu rynku skorzystają ci, którzy mają stosunkowo niewielkie dochody. W krótkim czasie Chińczycy mogą podbić europejski rynek podstawowej odzieży: bielizny, spodni, koszulek, kurtek. W ostatnim czasie Chińczycy masowo kupują najnowsze maszyny tekstylne. Inwestują w jakość. Wkrótce będą tego efekty - mówi "Rzeczpospolitej" Francesco Marchi, dyrektor ekonomiczny europejskiego stowarzyszenia producentów odzieży, Euratex.
W Polsce bezpośredniej konkurencji taniego importu z Azji mogą obawiać się przede wszystkim zakłady, które produkują tanie artykuły w tych samych grupach towarowych, co pochodzące z Dalekiego Wschodu. Zagrożeniem może też być duży import tanich okryć, zwłaszcza kurtek. Szczególnie, że i tak spada sprzedaż tych wyrobów ze względu na zmiany klimatyczne - pisze dziennik.
Nasze kurtki puchowe kosztują 3-5 razy więcej od chińskich, dostępnych na bazarach - mówi gazecie dyrektor Warmii w Kętrzynie, Elżbieta Sankowa. Choć różnica w jakości, staranności wykonania, trwałości jest ogromna, to na pierwszy rzut oka, przy niskiej cenie, klienci tych różnic nie dostrzegają - donosi "Rzeczpospolita". (PAP)