Chińskie "pornopożyczki". Tak lichwiarze manipulują młodymi kobietami
• Chińskie media: lichwiarze oferują pożyczki w zastaw za nagie zdjęcia
• Na roznegliżowanych fotografiach młode dziewczyny pozują z dowodami osobistymi
• W centrum skandalu znalazła się platforma szybkich internetowych pożyczek
Lin Xiao, studentce z środkowo-wschodnich Chin, zamarzyło się otwarcie sklepu internetowego, potrzebowała tylko trochę gotówki, równowartość 75 dolarów. Pieniądze zdobyła dzięki internetowemu serwisowi szybkich pożyczek, których udzielają nie banki, a inni użytkownicy. I to często oni też ustalają oprocentowanie długu. W teorii nie powinno ono przekraczać 24 proc. w skali roku, w praktyce Lin czekała spłata 30-procentowych odsetek tygodniowo. Dziewczynie nie udało się oddać długu w terminie, więc zaczęła brać kolejne pożyczki na kolejne raty. Błyskawicznie wpadła w wir zadłużenia, które urosło do 38 tys. dolarów. Ale nie tylko pieniądze i wciąż narastający odsetki stały się problemem. Studentce zagrożono, że światło dzienne ujrzą jej nagie zdjęcia, Gdy bowiem chciała pożyczyć więcej pieniędzy w zastaw przekazała lichwiarzowi… rozbieraną fotografię, na której trzyma dowód osobisty. I jak się okazuje, nie jest ona jedyną osobą, która dała się tak zmanipulować.
Sprawę Lin (jej imię zostało zmienione) opisał chiński serwis Beijing Youth Daily i zacytowały mn.in. amerykański dziennik "New York Tiems" oraz brytyjski "The Guardian". Jak podają media, w podobnej sytuacji co młoda Chinka mogło się znaleźć wiele innych osób.
W centrum tego skandalu jest internetowa platforma Jiedaibao, gdzie prywatne osoby mogą pożyczać pieniądze swoim znajomym. Jak zauważa serwis China.org, w rzeczywistości finanse przechodzą między nieznajomymi i, jak się okazuje, nie zawsze uczciwymi.
Schemat lichwiarzy-szantażystów jest prosty: Chcesz pożyczyć więcej pieniędzy? Wyślij nam swoje nagie zdjęcie z dowodem osobistym. Według prasy lichwiarze polują w ten sposób głównie na studentki, które mają nie tylko kłopoty finansowe, ale też - jak zauważa "Guardian" - małe doświadczenie z pożyczkami. Gdy młode osoby nie są w stanie spłacić długu, grozi się im upublicznieniem fotografii czy przekazaniem jej rodzinie. Zdarzyć miały się przypadki ofert seksualnych wobec zadłużonych kobiet. A czasem nawet mimo uregulowania całej kwoty - podaje z kolei serwis Quartz, powołując się na lokalne media - lichwiarze i tak sprzedają dalej roznegliżowane fotografie byłych klientek.
Jiedaibao w pierwszej odpowiedzi na pytania mediów próbowało umyć ręce od skandalicznych praktyk, do których jest wykorzystywany ich serwis. Jak twierdził jego przedstawiciel, którego wypowiedź przytacza za chińskimi mediami "NYT", warunki pożyczki, a więc i przekazywanie nagich zdjęć w zastaw, zależą tylko od tych, którzy jej udzielają i przyjmują, i platforma nie może się w nie wtrącać. Najwyraźniej jednak firma zmienił swoje stanowisko, bo w późniejszej rozmowie z "Guardianem" potępiono pornopożyczki i zapewniono, że platforma będzie współpracować z policją.
Tymczasem, jak ocenił w rozmowie z China.org chiński prawnik, groźby upublicznienia nagich zdjęć są nielegalne, podobnie jak ich rozprowadzanie podpadające pod dystrybucję pornografii.
Lin Xiao, bohaterce artykułu Beijing Youth Daily, cytowanej przez zachodnie gazety, udało się spłacić większość długu, gdy poprosiła o pomoc rodzinę, bojąc się, że straci dużo więcej niż pieniądze.