Chiński noblista: czuję się jak widz w teatrze
Tegoroczny laureat literackiej Nagrody Nobla, chiński pisarz Mo Yan, wygłosił wieczorem w Akademii Szwedzkiej w Sztokholmie tradycyjny noblowski odczyt. Uniknął w nim odniesień do polityki.
- Przyznanie mi Nobla wywołało dyskusje. Początkowo sądziłem, że to ja jestem obiektem sporów, ale w końcu zdałem sobie sprawę, że chodzi o osobę, która nie ma nic wspólnego ze mną. Czuję się, jak widz obserwujący sztukę w teatrze - powiedział Mo.
- Dla pisarza najlepszym sposobem mówienia jest pisanie. Wszystko, co mam do powiedzenia, znajduje się w moich dziełach. Mowa jest unoszona przez wiatr, słowo pisane zawsze zostaje na papierze - dodał.
- Mam nadzieję, że będziecie mieli cierpliwość czytać moje książki, choć wiem, że nie mam prawa, aby tego od was wymagać. Nie spodziewam się, że zmienicie o mnie zdanie, ale przeczytajcie moje książki - stwierdził noblista.
Mo zauważył, że "nie ma na świecie pisarza, który uszczęśliwiłby wszystkich czytelników. To jest szczególnie charakterystyczne dla naszych czasów".
Podczas wykładu Chińczyk kilkakrotnie podkreślał, że jest "opowiadaczem historii". Nawiązując do swoich książek, opowiedział o swoim dzieciństwie naznaczonym głodem i chorobą, służbie w wojsku oraz zmarłej w 1994 roku matce.
- Wiele ciekawych rzeczy przydarzyło mi się w wyniku Nagrody Nobla, a wydarzenia te przekonały mnie, że prawda i sprawiedliwość są żywe i mają się dobrze - tak zakończył swój wykład chiński wykład.
Mo Yan uniknął wypowiedzi na temat polityki również w czwartek podczas konferencji prasowej w Sztokholmie. Wówczas uchylał się od pytań o swojego rodaka Liu Xiaobo, dysydenta wyróżnionego w 2010 roku Pokojową Nagrodą Nobla, który przebywa w więzieniu, i odmówił ponowienia swojego apelu z października o uwolnienie Liu. - Już wyraziłem opinię na ten temat, można ją znaleźć w internecie - powiedział.
Nagrody Nobla zostaną wręczone w poniedziałek w Sztokholmie i Oslo.
Mo Yan, członek partii komunistycznej i wiceprzewodniczący oficjalnego związku pisarzy, był krytykowany przez dysydentów i innych pisarzy, w tym laureatów Nobla, za utrzymywanie dobrych stosunków z chińskimi władzami, a także za to, że nie wykorzystuje skierowanej teraz na niego uwagi świata, by domagać się uwolnienia więzionych w kraju krytyków władz.
W listopadzie Herta Mueller, laureatka literackiego Nobla z 2009 roku, nazwała przyznanie tej nagrody Mo "katastrofą".
Mo Yan to pseudonim Guana Moye, urodzonego 17 lutego w 1955 roku w Gaomi w chińskiej prowincji Szantung. Jego rodzice byli rolnikami. W 1976 roku wstąpił on do Chińskiej Armii Ludowo-Wyzwoleńczej, gdzie pełnił funkcje oficera ochrony, instruktora politycznego i oficera propagandy. Równolegle ze służbą w wojsku zaczął studiować literaturę i pisać.
Pseudonim Mo Yan, który po chińsku znaczy "nie mów", przybrał podczas pracy nad swoją pierwszą książką. Z natury gadatliwy, Mo Yan chciał poprzez ten pseudonim przypominać sobie, aby nie mówić zbyt wiele, bo sprowadza to kłopoty, zwłaszcza gdy służy się w chińskiej armii.