Chińska kosa
Pył pustynny dający się we znaki mieszkańcom Chin, stanowi zagrożenie dla rolnictwa, gospodarki i zdrowia setek milionów ludzi w tym kraju - pisze "Gazeta Wyborcza", powołując się na badania naukowe.
26.05.2003 | aktual.: 26.05.2003 06:39
Według dziennika, burze piaskowe regularnie nawiedzające Pekin, docierają też do Japonii. Najczęściej występują wiosną, ale ostatnio coraz częściej pojawiają się także w innych porach roku. Chińczycy obawiają się, że tumany piasku i pyłu mogą w 2008 roku sparaliżować igrzyska olimpijskie.
Gazeta wyjaśnia, że przyczyną inwazji piasku jest szybko postępująca degradacja żyznych niegdyś ziem uprawnych w północno-zachodnich Chinach. Wytępienie naturalnej roślinności w wyniku zbyt intensywnej gospodarki rolnej sprawiło, że odsłonięta gleba zaczęła być wywiewana przez wiatr. Szacuje się, że erozja eoliczna wyjaławia co roku obszar o powierzchni około 2 tys. km kw.
Za wiatrem i pyłem na wschód wędrują też ludzie, uciekając z zajętych przez pustynię wiosek do wielkich miast na Nizinie Chińskiej. W efekcie położone na zachodzie kraju prowincje stopniowo się wyludniają.
Dziennik pisze, że Chiny już wydały kilkadziesiąt milionów dolarów na badania związane z zapobieganiem pustynnieniu. W listopadzie ubiegłego roku z chińskiej inicjatywy dziewięć krajów, w tym Japonia, Rosja, Korea i USA - uruchomiło Międzynarodowy Program Badania Burz Pustynnych.
Gazeta, powołując się na periodyk "Nature", podaje, że zapalenia płuc wywołane drażniącym działaniem pyłu i innych aerozoli są w Chinach jedną z głównych przyczyn zgonów u dzieci. Nic dziwnego, że zaniepokojeni takimi doniesieniami Amerykanie i Japończycy gotowi są przeznaczyć miliony dolarów i udostępnić swoje najszybsze komputery, by tylko Chiny znów się zazieleniły - konkluduje dziennik. (mk)
Więcej: Plaga chmur pyłowych w Chinach