ŚwiatChińska bielizna zalewa rynek

Chińska bielizna zalewa rynek



Polska Izba Bielizny w Łodzi zwróciła się do Inspekcji Handlowej o skontrolowanie chińskiej bielizny, zarzucając jej złą jakość i dumpingowe ceny. Lada dzień do sklepów i na targowiska w regionie wyruszą inspektorzy.

Chińska bielizna zalewa rynek

Za biustonosz dobrej jakości, niekoniecznie znanej marki, w sklepie trzeba zapłacić przynajmniej 60 zł, a ceny chińskich wyrobów na targowiskach zaczynają się od 5 zł. Model z "górnej półki" made in China kosztuje na łódzkim Górniaku 14 zł.

Niektóre klientki już nacięły się na chińskie staniki. - Są uszyte z farbowanej, ostrej tkaniny, która wywołuje podrażnienia skóry - mówi pani Elżbieta z Łodzi. - Raz dałam się nabrać. Po pierwszym praniu biustonosz się zdeformował i musiałam go wyrzucić.

Alina Laska, naczelnik wydziału kontroli towarów w Inspekcji Handlowej, nie pamięta, by badano chińskie biustonosze pod kątem wywoływania podrażnień skóry.

Chętnych jednak nie brakuje. - Jeden się zniszczy, kupię następny - powiedziała nam łodzianka, którą spotkaliśmy na targowisku.

Katarzyna Woźniak, dyrektor marketingu w łódzkiej firmie Felina, uważa, że lepiej wydać więcej na porządny biustonosz, który można nosić kilka lat. - Wyrób wysokiej klasy koryguje mankamenty sylwetki. O chińskich nie można tego powiedzieć - przekonuje.

Sprzedawczynie z Górniaka bronią swojego towaru. - To bardzo porządne staniki, najlepiej prać je ręcznie - mówią. Zastrzegają jednak, że... reklamacji nie przyjmują.

Nasi producenci bielizny bardzo się obawiają azjatyckiej konkurencji. - Niestety, chińskie wyroby dzięki włoskim i niemieckim maszynom stają się coraz lepsze. W dodatku Chińczycy szyją za miskę ryżu. Przez najbliższe lata damy sobie radę, a później? - pyta Jarosław Wojciechowski z firmy Alles w Głownie, która zatrudnia 120 osób. Wojciechowski ma nadzieję, że chińska siła robocza z czasem zdrożeje.

Yard z Radomska próbuje bronić się przed Chińczykami m.in. szyciem nie tylko drogich, ale i tanich staników. - Staramy się błyskawicznie reagować na trendy i wprowadzać nowe kolekcje, zanim przyjadą kontenery z Chin - mówi dyrektor Krzysztof Wojda.

Dyr. Wojda najbardziej obawia się jednak, że Chińczycy wymyślą sobie markę i zainwestują wielkie pieniądze w jej promocję.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)