Chińscy hakerzy zaatakowali japońskie i tajwańskie strony internetowe
Chińscy hakerzy włamali się do kilkudziesięciu japońskich i tajwańskich oficjalnych rządowych stron internetowych - podała w hongkońska edycja gazety "Wen Wei Po".
Według niej w poniedziałek łącznie 1900 hakerów dokonało ataku na ponad 200 oficjalnych stron internetowych w Japonii i na Tajwanie.
Hakerzy mieli sami podzielić się na pięć grup, przy czym każdej powierzono inne zadania.
Uważa się, że atak zorganizowała Chińska Federacja Obrony Wysp Diaoyu (Diaoyu to chińska nazwa archipelagu, który Japończycy nazywają wyspami Senkaku). Federacja twierdzi, że terytorium to, należące do Japonii, powinno znaleźć się pod władzą Chin.
Kilkadziesiąt oficjalnych japońskich stron, m.in. Ministerstwa Spraw Zagranicznych, Narodowej Agencji Policyjnej, Agencji Obrony, Straży Wybrzeża oraz oficjalnych stron władz tajwańskich stało się nieaktywne - informuje gazeta.
Uaktywnienie większości japońskich stron trwało od kilku sekund do dwóch dni, na Tajwanie część witryn nadal nie działa.
Sabotaż był odpowiedzią na atak japońskich hakerów na stronę internetową Chińskiej Federacji Obrony Wysp Diaoyu dokonany 25 lipca - podała gazeta.
Jednak federacja zaprzecza, że zorganizowała atak. Potępiamy taką nielegalną działalność. Hakerzy powinni zostać pociągnięci do odpowiedzialności karnej - powiedział przedstawiciel chińskiej federacji Zhou Wenpo.
Hiroyuki Hosoda, rzecznik rządu japońskiego, potwierdził, że miał miejsce atak na rządowe strony, ale nie spowodował on istotnych szkód. Dodał, że będzie trudno znaleźć winnych.
Chiny od dawna uważały Diaoyu za własne terytorium, choć władztwo Pekinu nad nimi było raczej iluzoryczne. Pod koniec XIX wieku wyspy zagarnęła Japonia. Po jej klęsce w II wojnie światowej Senkaku-Diaoyu okupowali Amerykanie, by w 1972 roku przekazać je pod jurysdykcję japońską. Taka decyzja Waszyngtonu wywołała protesty zarówno Tajwanu, jak i Chińskiej Republiki Ludowej.