Chińczycy boją się indyków
Ci nieliczni Chińczycy, którzy tak jak
Amerykanie obchodzą Święto Dziękczynienia, stronią
jednak od tradycyjnie spożywanego tego dnia mięsa indyków. Powodem
wstrzemięźliwości są obawy przed ptasią grypą. Wirus H5N1 zabił
już w Chinach dwie osoby.
24.11.2005 | aktual.: 24.11.2005 14:16
Brak zainteresowania klientów sprawił, że wiele hoteli w Pekinie odwołało tradycyjne świąteczne przyjęcia. Nie odbyło się ono m.in. w pięciogwiazdkowym China World Hotel. Ci, którzy mimo wszystko zamówiliby w hotelowej restauracji danie z indyka, dostaną je bez przeszkód. W hotelu zgromadzono zapas mrożonego indyczego mięsa. Chętnych jednak brakuje.
Pekiński Hilton w ogóle w tym roku nie informował - w odróżnieniu od lat poprzednich - o planach przygotowania okolicznościowej kolacji (za 50-70 dolarów USA) z okazji Święta Dziękczynienia. Oferuje jednak indyka z rusztu, dla tych, którzy się nie boją.
Lęk przed ptasią grypą udzielił się także niektórym Amerykanom mieszkającym w stolicy Chin. Na wszelki wypadek decydowali się oni na wołowinę z rusztu, a nawet na grilowane warzywa.
Naukowcy podkreślają, że właściwie przygotowany drób nie stanowi zagrożenia dla ludzi.
Mięso z indyka nie jest popularnym daniem w chińskim menu. Chińczycy wolą kurczaki, kaczki i gęsi, ale z powodu ptasiej grypy ostatnio ich konsumpcja nieco zmalała.
Władze próbują jednak zachęcać rolników do hodowli indyków. Dzięki temu w ostatnich latach w Chinach powstało 10 tysięcy gospodarstw specjalizujących się w tym gatunku ptactwa.
Poza Świętem Dziękczynienia część Chińczyków obchodzi jeszcze m.in. Halloween i Walentynki, także przeniesione tu z zachodniego kręgu cywilizacyjnego. Nowe obyczaje pojawiają się i zakorzeniają w świadomości społecznej wraz z otwieraniem się kraju na świat.
Henryk Suchar