Chciała wysadzić Sejm w powietrze
Niewinnie wyglądająca, doskonale ubrana blondynka zatrzęsła we wtorek polskim Sejmem. Usiłowała dostać się na teren parlamentu i groziła, że zdetonuje granaty, które przywiozła w swoim aucie - czytamy w "Super Expressie".
Bożena B. z Radomia podjechała o godzinie 10 pod szlaban zagradzający wjazd do Sejmu. Nie wysiadając ze swojego mercedesa, krzyknęła do strażnika, żeby ją wpuścił. Chcę się widzieć z premierem! - zażądała kobieta, jak się późnej okazało matka trójki dzieci.
Pilnujący wjazdu poprosił o okazanie przepustki. Jednak kobieta zamiast wyjąć z torebki stosowny dokument, zagroziła, że użyje granatów, które ma w bagażniku auta. Pilnujący wezwali policję. Pod Sejm podjechała też karetka pogotowia. Pani Bożena poddała się woli policjantów i spokojnie wsiadła do ambulansu.
Okazało się, że w mercedesie Bożeny B. nie było broni ani granatów. Kobieta trafiła na obserwację do szpitala.