Chciał łapówki - nie poniósł konsekwencji
Komisarz skarbowy z Lublina, ktory próbował wymusić łapówkę, nie poniósł żadnych służbowych konsekwencji. Skazany przez sąd, spokojnie doczekał renty w urzędzie. Kontrolowana przez niego firma upadła. Rok później sąd uznał, że fiskus niesłusznie żądał zwrotu podatku - informuje "Rzeczpospolita".
"Rzeczpospolita" opisuje sprawę Doroty Krząstek, której firma upadła wskutek niesłusznych problemów z urzędem skarbowym. Dorota Krząstek na dowód pokazała "Rzeczpospolitej" prawomocne wyroki sądów.
Urzędnik skarbowy Bogdan I., który prowadził sprawę, zażądał za jej zatuszowanie łapówki - w grę wchodziło ok. 50 tys. zł. Zaczął nękać właścicielke firmy telefonami i zlecał dodatkowe kontrole. Kobieta poszła do prokuratury.
Po śledztwie prokurator oskarżył Bogdana I. o łapownictwo. Sąd skazał kontrolera na 1,5 roku więzienia w zawieszeniu i grzywnę. Podczas śledztwa przeciwko Bogdanowi I. firma Doroty Krząstek była ponownie kontrolowana. Bogdan I. sprawy nie prowadził, lecz wciąż pracował w urzędzie skarbowym i kontrolował innych. Nie wszczęto przeciwko niemu żadnego postępowania wewnętrznego.
Dorota Krząstek ma jeszcze inne, nieduże firmy. Jestem permanantnie kontrolowana - twierdzi. Jak pisze "Rzeczpospolita", Bogdan I. w styczniu został służbowo przeniesiony do innego urzędu. Dostał długie zwolnienie lekarskie i zaczął starać się o rentę.
Teraz mi przykro, że nie zainteresowałem się ta sprawą. Ale, bądź co bądź, to był nasz wieloletni pracownik. I tak byśmy nic nie zdziałali, był na zwolnieniu - powiedział "Rzeczpospolitej" naczelnik II Urzędu Skarbowego w Lublinie. "Rzeczpospolita" dodaje, że Bogdan I. jesienią spokojnie przeszedł na rentę. (IAR)