Chaos w stolicy Tunezji; MSZ: nie wyjeżdżajcie tam
Po niespokojnej nocy, podczas której w kilku peryferyjnych dzielnicach Tunisu dochodziło do wandalizmu i szabrowania, rano centrum tunezyjskiej stolicy wyglądało na zupełnie opuszczone - pisze agencja AFP. W antyrządowych zamieszkach, które wybuchły w grudniu, według władz zginęły dotąd 23 osoby, według obrońców praw człowieka - 66. Polscy obywatele w Tunezji są bezpieczni, MSZ nie widzi potrzeby ewakuacji - powiedział rzecznik resortu Marcin Bosacki.
15.01.2011 | aktual.: 01.02.2011 15:51
Polskie ministerstwo spraw zagranicznych kategorycznie odradza Polakom wyjazdów do Tunezji. Obecnie przebywa tam około 300 obywateli naszego kraju. Szef polskiej dyplomacji zaapelował do nich, by nie opuszczali ośrodków wypoczynkowych, gdzie są bezpieczni. Odradza natomiast wyjazdy do Tunezji do czasu uspokojenia sytuacji politycznych.
Ambasador Polski w Tunezji Krzysztof Olendzki rozmawiał z przedstawicielami pięciu biur turystycznych. Jak powiedział dyplomata, z uzyskanych informacji wynika, że większość naszych turystów chce zostać w tym kraju.
Tunezyjska oficjalna agencja prasowa podała, że przestrzeń powietrzna kraju została ponownie otwarta i zostaną wznowione loty na wszystkich lotniskach w kraju.
Rada Konstytucyjna Tunezji uznała oficjalnie, że stanowisko prezydenta kraju jest nieobsadzone - podała w sobotę miejscowa telewizja. Tymczasowym prezydentem został przewodniczący parlamentu Fuad Mebaza. Rada uznała też, że wybory prezydenckie muszą być przeprowadzone w ciągu 60 dni.
Dotychczasowy prezydent Tunezji Zin el-Abdin Ben Ali, sprawujący to stanowisko od ponad 20 lat w związku z niepokojami społecznymi w piątek rozwiązał rząd i opuścił kraj. Jego obowiązki przejął wówczas tymczasowo premier Mohammed Ghannuszi.
Mobilizacja armii, helikoptery nad miastem
Z powodu sprzecznych informacji panuje zamieszanie co do czasu zniesienia godziny policyjnej. Według oficjalnej agencji TAP, godzina policyjna miała być zniesiona od godz. 6. Jednak w 45 minut później, przynajmniej w centrum miasta, nikt nie pojawił się na ulicach - pisze agencja. Wszystko przez to, że telewizja publiczna podała, iż restrykcje przestają obowiązywać od godz. 7.
W nocy w kilku dzielnicach na przedmieściach tunezyjskiej stolicy panował chaos. Mieszkańcy byli zastraszeni przez grupy zamaskowanych szabrowników. Niektóre budynki stały w ogniu, słychać było strzały.
Zaapelowano do armii, która w ramach stanu wyjątkowego ochrania budynki publiczne, by interweniowała przeciwko tym grupom.
W centrum miasta w piątek wieczorem słychać było strzały oraz dźwięk odpalanych granatów z gazem łzawiącym, jednak - według dpa - odgłosy ucichły po północy. Nad miastem latały helikoptery z włączonymi reflektorami, patrolujące miasto.
Główny dworzec w ogniu, strzały "cywilów"
Agencja dpa pisze, że w sobotę rano w płomieniach stał główny dworzec kolejowy w Tunisie, podobnie jak supermarkety. Korespondent Reutera relacjonował, że ludzie ubrani po cywilnemu strzelali na ulicy z nieoznaczonych samochodów w dzielnicy Ettadamen. Na razie nie wiadomo, kto to był.
Według relacji świadków, na których powołuje się agencja Reutera, w miejscowości Denden, ok. 19 km od stolicy, ze śmigłowca wysadzono żołnierzy, którzy mają przywrócić porządek na ulicach. Wojsko uruchomiło gorące linie, gdzie można się zgłaszać w razie zagrożenia.
Premier Mohammed Ghannuszi, tymczasowo pełniący obowiązki prezydenta Tunezji, pojawił się w telewizji w transmisji na żywo. Obiecał przywrócenie porządku i spokoju. Poradził też mieszkańcom stolicy, by organizowali się w grupy i razem strzegli swojego dobytku.
Ghannuszi zapowiedział, że w sobotę spotka się z przedstawicielami partii politycznych w celu stworzenia koalicji rządowej.
Nie wiadomo jeszcze - zauważa Reuters - czy demonstranci zaakceptują przejściowe rządy Ghannusziego ze względu na jego wcześniejsze powiązania z obozem władzy.
W antyrządowych zamieszkach, które wybuchły w grudniu, według władz zginęły dotąd 23 osoby, według obrońców praw człowieka - 66.
Polskie MSZ uruchomiło infolinię dla członków rodzin obywateli Polski przebywających w Tunezji: +48 22 523 94 48.
Polscy turyści którzy wykupili wycieczki do Tunezji, a jeszcze tam nie polecieli, mogą domagać się zwrotu kosztów podróży. Jak wyjaśnia rzecznik UOKiK Małgorzata Cieloch, biura podróży powinny zwrócić pieniądze tym, którzy ze względu na zamieszki nie mogą wyjechać na wypoczynek do Tunezji.
Jak podaje "The Telegraph", na około 1500 turystów dwóch dużych brytyjskich operatorów turystycznych, w obawie przed niestabilną sytuacją polityczną do kraju postanowiło wrócić jak na razie 90 osób.