Chaos na dachach
Strach przed kolejną katastrofą wywołał
panikę w kraju. Administratorzy budynków za wszelką cenę chcą
usunąć z dachów zalegający śnieg. Ceny odśnieżania rosną
błyskawicznie, a trudniące się nim firmy nie nadążają z realizacją
zamówień - relacjonuje dziennik "Metro".
01.02.2006 | aktual.: 01.02.2006 07:09
Usunięcie śniegu z dachu o powierzchni 5 tys. m kw. zajmie 20- osobowej ekipie od dwóch do trzech dni. Jeśli pracowników jest mniej - praca może potrwać nawet tydzień. - Żeby obsłużyć wszystkich chętnych, musiałbym zatrudnić tysiąc osób zamiast trzydziestu - mówi Tomasz Krok, właściciel krakowskiej firmy Alpimax.
Telefony od klientów nie przestają dzwonić. Nic dziwnego, że ceny profesjonalnego odśnieżania w ciągu ostatnich dni idą w górę. - Normalnie stawki dla stałych klientów zaczynają się od 2 zł za uprzątnięcie metra kwadratowego dachu. Dzisiaj sięgają już 6 zł - twierdzi Krok. Właściciele dużych hal targowych i supermarketów muszą zapłacić za odśnieżanie dachu nawet 20 tys. zł.
Pełną parą pracuje też straż pożarna: - Od soboty mieliśmy około stu wezwań tego typu, podczas gdy przez cały styczeń było ich 263- mówi rzecznik Państwowej Straży Pożarnej w Krakowie Andrzej Siekanka. - Wyjeżdżamy wyłącznie do wezwań z instytucji państwowych - szpitali, szkół, żłobków - gdy istnieje zagrożenie zdrowia lub życia. Odśnieżaniem prywatnych posesji muszą zająć się sami właściciele- dodaje.
Czy śnieg na polskich dachach jest rzeczywiście takim zagrożeniem? - Cała polska się odśnieża, bo tak kazał minister. To już nie jest zapobiegliwość, to jest panika- ocenia Krok. - Połowa dachów nie wymaga natychmiastowego odśnieżania. Tymczasem wydaje się na to gigantyczne pieniądze w skali całego kraju- dodaje. Na większości budynków w kraju pokrywa śnieżna nie przekracza dopuszczalnych 30 cm.
Tę informację potwierdza rzecznik Ministerstwa Edukacji i Nauki Mieczysław Grabianowski: - We wtorek żadna polska szkoła nie była zamknięta z powodu zalegającego na dachach śniegu. Większy problem stanowi zimno panujące w klasach - z powodu awarii centralnego ogrzewania nie odbyły się zajęcia w dziewięciu szkołach w całym kraju - przyznaje.
Jednak dyrektorzy wolą dmuchać na zimne: - Nie podejmę decyzji o kontynuowaniu nauki, jeśli istnieje choćby najmniejsze ryzyko dla zdrowia i życia uczniów - mówi Małgorzata Staciwa, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 149 w Łodzi. Podstawówka od wczoraj jest nieczynna z powodu mrozu, ale dyrektorkę niepokoją też pęknięcia sufitu w dwóch klasach. Wynajęła więc ekipę dekarzy, która odśnieża dach. (PAP)
Więcej: Metro - Chaos na dachach