ŚwiatChaos i anarchia na stadionie w Nowym Orleanie

Chaos i anarchia na stadionie w Nowym Orleanie

Ofiary huraganu Katrina były gwałcone i
bite, w mieście wybuchają starcia i pożary, policjanci stają się
celem ostrzału. W mieście walają się ludzkie zwłoki. Zalany wodą
Nowy Orlean znajduje się w stanie anarchii. To rozpaczliwe
wezwanie o pomoc - S.O.S - dramatycznie apeluje burmistrz Ray
Nagin.

Chaos i anarchia na stadionie w Nowym Orleanie

02.09.2005 | aktual.: 02.09.2005 16:34

Jak pisze agencja Associated Press, drugiego dnia ewakuacji tysięcy ludzi z nowoorleańskiego stadionu Superdome niezmiennie dochodziło do dantejskich scen. Na początku kolejki ludzie, drepczący w sięgającej po kostki wodzie, szczęśliwi, że mogą wydostać się z cuchnącego stadionu, wydzierali butelki z wodą z rąk żołnierzy, kierujących ewakuacją i wskakiwali do podstawionych autobusów.

Na końcu kolejki ludzie w strugach deszczu napierali na policyjne bariery, usiłując przedostać się do przodu. Ciała tych, co zasłabli, były podawane lekarzom górą, nad głowami kłębiącego się tłumu. Nie pozwalano na wnoszenie zwierząt do autobusów - gdy policjant skonfiskował małemu chłopcu jego psa, dziecko zachłystywało się płaczem.

Drugiego dnia ewakuacji stadionu sytuacja skomplikowała się, gdy na miejsce z miasta przybyły nowe tysiące ludzi, w nadziei że właśnie stąd będą mogli wydostać się z Nowego Orleanu. W czwartek wieczorem zamiast 20 tysięcy, w Superdome było co najmniej 30 tysięcy ludzi. Pierwsze grupy uciekinierów z Nowego Orleanu w nocy dotarły do odległego o niemal 600 km Houston. Tam po raz pierwszy od czterech dni mogli się umyć i zjeść ciepły posiłek. Gubernator Teksasu Rick Perry ocenił, że stan będzie mógł przyjąć do 75 tysięcy ofiar Katriny.

Wołałabym już siedzieć w więzieniu - mówi Janice Jones, z ulgą opuszczając Superdome. Traktowali nas jak psy. Wszyscy są zastraszeni. Obok niej stoi jej córka Miranda, ściskająca jedyną rzecz, jaką ocaliły z domu: urnę z prochami zmarłego ojca.

Zarówno na stadionie, jak i w nowoorleańskim centrum konferencyjnym, gdzie także koczują uciekinierzy, sytuacja staje się coraz bardziej dramatyczna, a tłum coraz agresywniejszy. Zirytowany Terry Ebbert - szef operacji ratunkowej w Nowym Orleanie - przygląda się powolnemu exodusowi ludzi z Superdome. Mówi, że Federalny Urząd ds. Sytuacji Nadzwyczajnych (FEMA) nie zdał egzaminu. To hańba narodowa. FEMA działa tu od trzech dni, a wydaje się, jakby nikt niczym nie kierował i niczego nie zorganizował - mówi Ebbert. Mogliśmy wysłać olbrzymią pomoc dla ofiar tsunami, a nie potrafimy pomóc Nowemu Orleanowi - dodaje.

Po całym dniu oczekiwania w kolejce na wyjazd, w upale i bez wody, wielu ludzi traci przytomność. Ekipy medyczne oblewają omdlałych wodą. Kamienna posadzka staje się coraz bardziej śliska. Ludzie przewracają się. Kolejka ludzi, czekających na autobusy ma około kilometra długości. Kobiety podnoszą w górę dzieci, by zyskać pierwszeństwo - inni pokazują żołnierzom krewnych na wózkach inwalidzkich. Agresywni nastolatkowie podpalają kupy śmieci na stadionie. Kłęby dymu duszą czekających w kolejce ludzi.

W tym samym czasie ostrzelano medyczny śmigłowiec, mający zabrać z Superdome chorych. W efekcie odwołano wszystkie loty powietrznego ambulansu. Richard Zuschlag, szef Acadian Ambulance uznał, że loty mogą być zbyt niebezpieczne dla załóg. Wcześniej ostrzelano śmigłowiec z wodą i żywnością - w rezultacie załoga zrzuciła zapasy w tłum z wysokości trzech metrów.

W Houston w sportowym kompleksie Astrodrome znalazło schronienie 11 tysięcy ludzi. Władze miejskie twierdzą jednak, że dla pozostałych nie ma tu już miejsca i odsyłają przyjeżdżające autobusy z Nowoorleańczykami do innych ośrodków, daleko poza miastem.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)