Ceny na bazarkach nadal szokują. "Co godzinę może być inna"
- Na letnie smaki nadal jest zdecydowanie za drogo - mówi nam Dagmara, która odwiedziła popularny wśród mieszkańców Katowic bazarek w centrum miasta. Czereśnie, fasolka szparagowa i właśnie rzucony polski bób, to dziś towary luksusowe. Sprzedawcy nie umieszczają obok cenówek, żeby nie drażnić klientów.
Dobra wiadomość jest taka, że nadal jesteśmy przed sezonem krajowego zbioru wielu produktów, które kojarzą się z letnim menu. Oznacza to, że z tygodnia na tydzień będzie taniej. Fasolka szparagowa, która w połowie kwietnia szokowała swoją ceną - nawet 100 zł za kilogram - dziś kosztuje znacznie mniej. Ceny nadal jednak szokują.
- Fasolkę mam za 35 zł, staniała o 10 zł od tamtego tygodnia. Bób jest polski, młody. 25 zł za woreczek półkilogramowy. Wiązka szparagów 18 zł. Czereśnie 30 zł - wylicza jeden ze sprzedawców na bazarku w Katowicach.
- Koszyk truskawek, trochę fasolki, ogórki, ziemniaki, kefir i wydałam dniówkę. Na letnie smaki nadal jest zdecydowanie za drogo - ocenia Dagmara z Katowic. Zwraca uwagę, że przy najdroższych produktach, jak bób, nie ma cen. - Usłyszałam, że to dlatego, żeby nie kłuć w oczy, ale też, że ceny tak szybko się zmieniają, że to bez sensu - dodaje.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Moment wypadku w Olsztynie. Dramatyczne nagranie świadka
W innym punkcie, popularnym warzywniaku w śródmieściu Katowic, za koszyk truskawek (ponad 2 kg) trzeba zapłacić 24 zł; miesiąc temu była to cena kilograma. Natomiast za kilogram czereśni 26 zł - w połowie kwietnia 40 zł. Ceny więc wyraźnie spadają. Oferta skrojona pod klienta, więc nie ma najdroższych nowości.
- Czereśnie są z importu, truskawki polskie - twierdzi sprzedawca. - Fasolki nie było u nas od początku sezonu. Na giełdzie jest, ale za droga. Podobnie bób. Szparagi mam na próbę. Im droższy towar, tym mniejszy sens handlu. Nie możemy dać marży, bo kto to kupi? - dodaje.
"Niska podaż i wczesny sezon składa się na wysoką cenę"
Maciej Kmera z Warszawskiego Rolno-Spożywczego Rynku Hurtowego z siedzibą w Broniszach wyjaśnia, skąd biorą się wysokie ceny niektórych produktów.
- Fasolka jest zbierana z reguły w lipcu-sierpniu, do jesieni. Ta obecnie dostępna na rynku jest wyhodowana pod osłonami. Niska podaż i wczesny sezon składa się na wysoką cenę - mówi Wirtualnej Polsce.
- Obecnie podaż jest nieregularna, co godzinę cena może być inna - podkreśla. - Od kilku dni za fasolkę w hurcie zapłacimy w granicach 18-20 zł za kilogram. Miesiąc temu było to 40 zł, a w połowie kwietnia bywało 60 zł - wylicza Kmera.
- Mamy również początek czereśni. W ciągu tygodnia, dwóch powinny pojawić się w Polsce odmiany o większym kalibrażu. Trudno powiedzieć, jaka będzie cena, bo widzimy dużą konkurencję w postaci importu, który na rynku obecny jest już od dwóch miesięcy - to czereśnie serbskie, greckie, węgierskie, hiszpańskie - kosztują w hurcie od 10 do 20 zł za kilogram - dodaje.
"Mamy przyspieszenie sezonu"
Ekspert przekonuje, że wysokie ceny detaliczne, o których rozpisują się internauci w mediach społecznościowych, dotyczą np. hiszpańskich odmian czereśni, towaru delikatesowego, ręcznie sortowanego i dobieranego (który kosztował miesiąc temu w hurcie nawet 60 zł) lub pierwszych, szklarniowych zbiorów młodej fasolki.
Kmera zauważa też zmiany na rynku. - Po pierwsze mamy przyspieszenie sezonu; mamy za sobą ciepły marzec, kwiecień i maj. Wszystko jest wcześniej. Pojawił się już polski bób - 36 zł na kilogram, zielona papryka i czarna porzeczka - mówi.
- Po drugie ogrodnicy uciekają pod osłony. Kto ma możliwości finansowe, ucieka w tunele, żeby zabezpieczyć się przed pogodą i nie trafić w taki szczyt, kiedy podaż jest najwyższa, a towar najtańszy - tłumaczy w rozmowie z Wirtualną Polską.
Paweł Pawlik, dziennikarz Wirtualnej Polski
Napisz do autora: Pawel.Pawlik@grupawp.pl