Ceny drobiu lecą na łeb na szyję
Strach przed ptasią grypą zrobił swoje. Sprzedaż kurczaków zmniejszyła się, a ceny drobiu lecą na łeb na szyję – każdego dnia spadają o kilka, kilkanaście groszy. Niedawno kilogram kurczaka kosztował 5,90 – 6,00 zł, a teraz jest po 4,40–4,90 zł.
– Dostałem nowy cennik. Od dzisiaj ceny za kilogram skrzydełek, ćwiartek i ud są znowu niższe o 20 groszy – mówi Janusz Przeworski z łódzkiej firmy produkcyjno-handlowej, która ma sieć sklepów mięsnych.
Np. kilogram skrzydełek staniał z 5,80 na 4,60 zł, ćwiartek z 5,60–6,00 zł na 4,60–4,70 zł, udek z 7,20 na 5,80 zł, filetów z 12,50 na 12 zł.
Ludzie boją się ptasiego wirusa.
– Pomimo że ceny spadły, to klientów ubyło. A ci, którzy przychodzą mówią: poproszę kurczaka bez grypy – opowiada Anna Sekieta, sprzedawczyni na stoisku drobiowym w hali Górniak.
Chociaż hodowcy i handlowcy dwoją się i troją, aby zachęcić do zakupów, sprzedaż wciąż maleje. Nie pomagają ani promocyjne ceny, ani zapewnienia rozwieszane na stoiskach, że drób pochodzi z hodowli w regionie łódzkim i jest pod kontrolą służb weterynaryjnych.
– Sprzedaż żywego drobiu i mięsa drobiowego spadła w ciągu ostatnich tygodni o 30 procent. Producenci ponoszą straty. Może stać się tak, że nie będą mieli pieniędzy na nowe stada. Obecnie rynek jest jeszcze nasycony, ale zapasy mogą się skończyć i na Boże Narodzenie kurczaków zabraknie – prorokuje dyrektor ubojni drobiu w regionie łódzkim.