Centrum Zdrowia Matki Polki wznowiło operacje dzieci
W piątek w Instytucie Centrum Zdrowia Matki Polki lekarze mogli wznowić planowe operacje. Szpitalnym technikom w końcu udało się uporać z awarią prądu, przez którą szpital przez dwa dni był sparaliżowany. Dlatego szefowie szpitala, by nie ryzykować życia małych pacjentów, wstrzymali wszystkie operacje na bloku pediatrycznym. W piątek sytuacja została opanowana na tyle, że ruszyć mogły bloki operacyjne, a dzieci, którym z powodu awarii wstrzymano zabiegi, trafiły pod skalpel specjalistów.
03.10.2009 | aktual.: 05.10.2009 11:18
Już w czwartek po godzinie 14 uruchomiono większość sprzętu diagnostycznego. W piątek od rana można było wznowić badania dzieci.
- Operujemy od rana, bo dziś nie było już żadnych nieprzewidzianych sytuacji - mówił w piątek po południu prof. Jacek Moll, szef kliniki kardiochirurgii, którego awaria energetyczna zastała w środę podczas operacji na otwartym sercu 5-miesięcznego dziecka. Wczoraj zespół kardiochirurgów zoperował dwójkę dzieci, trzecie po południu było przygotowywane do zabiegu.
Bez większych problemów działał też sprzęt diagnostyczny, chociaż rano kłopot personelowi szpitala sprawiały jeszcze windy, z których część odmówiła posłuszeństwa. Zasilania nie było w niektórych gniazdkach, pracownicy nie mogli włączyć części komputerów.
Ani w środę, gdy zaczęły się kłopoty z prądem, ani w czwartek nie było wiadomo, co jest przyczyną awarii. Wczoraj specjaliści z pionu technicznego szpitala także nie dali jednoznacznej odpowiedzi. Jedno jest pewne. Problemy z dopływem prądu wystąpiły w momencie, kiedy Łódzki Zakład Energetyczny rozpoczął konserwację instalacji elektrycznej na zewnątrz szpitala. Energetycy zapewniają, że zgodnie z procedurami szpital był o tym powiadomiony. Sugerują, że musiało dojść do przepięcia w szpitalnej instalacji. W pawilonach zadziałało zasilanie awaryjne i agregaty, ale mimo to światło zgasło na sali operacyjnej oraz w części pawilonu pediatrycznego. Prąd nie płynął też do części specjalistycznego sprzętu, w tym do aparatury podtrzymującej oddychanie. W czwartek, drugiego dnia konserwacji linii energetycznej przez ŁZE, sytuacja się powtórzyła. W szpitalu ponownie zgasło światło. Tym razem jednak odwołano wszystkie operacje i część badań diagnostycznych, bo szpitalny sprzęt znowu oszalał. W piątek ŁZE prac
konserwatorskich nie prowadził. Nie było też problemów z prądem.
- W piątek szpital działał już na zwykłym zasilaniu - mówi Andrzej Domżalski, zastępca dyrektora szpitala ds. technicznych. Ale jasnej odpowiedzi na pytanie, co dokładnie było przyczyną problemów z prądem, dać nie potrafi. - Wiemy tylko, co nastąpiło po awarii energetycznej. Bez zarzutów zadziałały agregaty i zasilanie awaryjne, ale musiało dojść do jakiegoś przepięcia, a to uruchomiło falę zaników napięcia w kolejnych częściach szpitala - mówi Domżalski.
O tym, czy brak prądu miał związek z pracami zakładu energetycznego, nie chce się wypowiadać. - W poniedziałek będziemy mieli wstępne, ale tylko teoretyczne ustalenia. Nie chcemy się przerzucać odpowiedzialnością z zakładem energetycznym. Podobne konserwacje instalacji są robione dosyć często i nigdy do podobnych problemów nie dochodziło. Trudno zatem wskazać, co było bezpośrednią przyczyną tych problemów - mówi Domżalski.