Centrum Dobrych Mediów - ochrona dzieci, czy cenzura?
Po wakacyjnej przerwie pod obrady Sejmu trafi projekt ustawy „o ochronie małoletnich przed szkodliwymi treściami prezentowanymi w środkach masowego przekazu”. Jeśli ustawa przejdzie w głosowaniu, trzy miesiące później wszystkie publikacje, programy telewizyjne, a nawet serwisy internetowe zostaną oznaczone specjalnymi symbolami. Pomysł już dzisiaj wzbudza liczne kontrowersje.
Zgodnie z projektem ustawy, wszystkie programy telewizyjne, portale internetowe, czasopisma, komiksy, gry komputerowe otrzymają odpowiednie kategorie, dzięki którym kupujący będą wiedzieli, czy dany przekaz, produkt zawierają sceny przemocy, lub wulgarne treści. Powstanie też Centrum Dobrych Mediów – instytucja, której zadaniem będzie kontrola ich szkodliwości. Przecież tym mogą zająć się instytucje, które od lat funkcjonują w Polsce, a taki urząd może szybko zamienić się w urząd cenzury – twierdzą przeciwnicy ustawy. Zarzut cenzury? Cenzura, która ma chronić dzieci i młodzież przed szkodliwymi treściami jest błogosławieństwem, a nie przekleństwem – bronią jej autorzy, posłowie PiS-u. Jedni i drudzy są zgodni, wprowadzenie specjalnych oznaczeń może ograniczyć dostęp dzieci do szkodliwych treści. I trudno się z tym nie zgodzić.
"W praktyce nie da się wszystkiego zaszufladkować”
Przyznam szczerze, nie znam wszystkich szczegółów tej ustawy, ale po zapoznaniu się z nią, rozumiem, że to dopiero wstępny projekt. Nie widzę problemu w tym, aby oznaczać produkty dla dzieci i przyznawać im umowne kategorie wiekowe. Takie racjonalne oznaczenie dla kogo przeznaczony jest dany produkt, wydaje mi się sensownym działaniem - przyznaje Tomasz Kołodziejczak, szef działu komiksów wydawnictwa Egmont. Powodzenie nowego projektu posłów PiS-u uzależnia jednak od tego, czy przepisy będą przestrzegane przez wszystkich wydawców i dystrybutorów, a przyznawaniem odpowiednich kategorii zajmą się naprawdę kompetentni ludzie. Dlatego, przed wprowadzeniem tej ustawy w życie, warto dobrze przyjrzeć się, czy została dobrze przemyślana i przygotowana - dodaje Kołodziejczak.
W Internecie dostępna jest wstępna wersja ustawy. Według niej przekaz, to każda treść rozpowszechniana za pomocą środków masowego komunikowania. Dalej w myśl ustawy każdy taki przekaz przed rozpowszechnianiem miałby podlegać klasyfikacji ze względu na zawarte w nim treści. Czy to oznacza, że na przykład każda opinia zamieszczona w portalu musi podlegać klasyfikacji? Jeśli tak, to na jakiej zasadzie, przez kogo i jak długo trzeba będzie czekać na przydzielenie jej odpowiedniej kategorii?
Powstanie załącznik, który określi jakie są zasady oznakowania. Wszyscy twórcy, czy producenci będą mogli znaleźć w Internecie formularz, który sami wypełnią, a następnie oznaczą swój produkt odpowiednim znaczkiem - wyjaśnia zawiłości ustawy poseł PiS Tadeusz Cymański. Nie stawiajmy sprawy na głowie, wiadomo, że w praktyce nie da się wszystkiego zaszufladkować. Jeżeli nie będziemy w stanie realnie ograniczyć do końca różnych treści w Internecie nie oznacza to, że podobnie będzie z telewizją, czy prasą. Kwestie typu „problem z klasyfikacją danej opinii Internauty” nie oznaczają, że powinniśmy zrezygnować z tej ustawy. Nie można patrzeć tylko na litery, ale też dostrzec ducha tej ustawy - twierdzi Cymański. Jego zdaniem potrzebna będzie debata sejmowa nad tym projektem, a zmiany niektórych zapisów w tej ustawie są nieuniknione. Wchodzimy do głębokiej wody - dodaje Cymański.
Jerzy Kłosiński, wiceprezes Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich i redaktor naczelny "Tygodnika Solidarność" zgadza się, że taka ustawa jest dzisiaj potrzebna. Szalejąca przemoc, niekontrolowane sceny morderstw, gwałtów w mediach, to z pewnością wymaga regulacji, dlatego projekt jest potrzebny w polskich mediach - twierdzi Kłosiński.
A jak jego zdaniem ma to wyglądać w praktyce? Rozumiem, że pewien poziom scen wulgarnych, albo obscenicznych, będzie dla danego środka przekazu stały. Jeśli na przykład wydawca wypełni raz taki kwestionariusz, to będzie się tego standardu trzymać. A nie tak, że każdy artykuł wymaga pozytywnej opinii ze strony Centrum Dobrych Mediów. Rozumiem, że ta klasyfikacja będzie z góry, czyli wydawca sam określi poziom przemocy. Tak to interpretuję. W przeciwnym razie, będziemy mieli do czynienia z instytucją prewencyjną - mówi wiceprezes SDP.
„Cenzura? Jaka cenzura?”
Tymczasem, właśnie na prewencyjną wartość tej ustawy zwraca uwagę poseł Cymański. Cenzura kojarzy się u nas z komunizmem i z zamachem na wolność, a dzieci i młodzież są wartością szczególnie chronioną. Niech inni nazywają sobie jak chcą, ale my mówimy na to ochrona i prewencja - przekonuje Cymański.
Według autorów projektu celem tego „systemu ochronnego” jest dostarczenie rzetelnych informacji rodzicom i opiekunom młodych odbiorców. Informacje te mają być umieszczane przez producentów i nadawców na produktach medialnych i ich opakowaniach w formie znaków graficznych.
Wydawnictwo na przykład oznaczy dla jakiej kategorii wiekowej przeznaczony jest dany produkt i dzięki temu rodzice będą wiedzieli co kupują, albo oglądają ich pociechy. Dlatego bardzo ważny jest załącznik, który daje kryteria opisowe. Zapewniam, Centrum Dobrych Mediów nie będzie kontrolować, ale rejestrować. Do kontroli dojdzie tylko wtedy, kiedy będzie domagał się tego jakiś rodzic, który nie zgodzi się z oznaczeniem na produkcie - wyjaśnia Cymański.
Dlatego producenci i nadawcy będą musieli wypełnić specjalnym formularz, który określi kategorie wiekowe i sześć rodzajów treści szkodliwych (takich jak przemoc, seks, narkotyki i alkohol, wulgarny język, strach i dyskryminacja).
Wprowadzenie oznaczeń bez wahania popiera Katarzyna Piekarska. _ Jako mama dziecka, które jest fanem gier komputerowych dobrze wiem, że czasami kupuje się kota w worku. Jestem za wprowadzaniem oznaczeń, żeby rodzice wiedzieli jakie treści zawiera dana gra, czy film_ - przyznaje posłanka SLD.
Piekarska nie zgadza się jednak z pomysłem powołania w tym celu kolejnej instytucji - Centrum Dobrych Mediów. _ Jestem przeciwnikiem wprowadzenia takiego urzędu, tym bardziej, że jest to sprzeczne z hasłem PiS-u „tanie państwo”. W Polsce są już instytucje, które mogą się tym zająć_ - mówi Piekarska.
Od A do... F
Jeśli chodzi o oznaczanie gier komputerowych, to może się tym zająć przecież Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Mamy też Krajową Radę Radiofonii i Telewizji – to w kwestii filmów. Nie ma powodu tworzyć kolejnego urzędu - podkreśla w rozmowie z reporterem WP Piekarska. I dodaje: chyba, że chodzi tutaj o nowe miejsca pracy dla "swoich". Boję się, że taka instytucja bardzo szybko może zamienić się w urząd cenzury, a przecież nie o to tutaj chodzi - dodaje posłanka.
Być może okaże się, że Centrum Dobrych Mediów zostanie wkomponowane w Krajową Radę Radiofonii i Telewizji i nie powstanie nowa instytucja - odpowiada Cymański. Centrum Dobrych Mediów będzie działać w ograniczonym zakresie, a więc to żaden wielki i kosztowny urząd - przekonuje poseł PiS-u. Środki przeznaczone na Centrum będą nieporównywalne do dobra, którego dotyczy ta sprawa, tego nie można przeliczać na pieniądze. Zarzut o kolejnej niepotrzebnej instytucji jest chybiony.
Centrum Dobrych Mediów wzorowane będzie na holenderskim Instytucie Klasyfikacji Mediów Audiowizualnych (NICAM). „Instytucja ta pełnić ma funkcje doradcze. Będzie udzielać przedsiębiorcom informacji i wyjaśnień w zakresie nadawania kategorii oraz rozpatrywać skargi i wnioski związane z ochroną małoletnich” – czytamy w uzasadnieniu ustawy.
Projekt ustawy wprowadza oznakowanie na każdy przekaz (oprócz gazet i programów czysto informacyjnych), który trafi do masowego odbiorcy. W zależności od stopnia szkodliwości zastosowano podział na kategorie wiekowe. Symbolizują je litery: od A do F.
„A” – przekaz, który nie zawiera treści szkodliwych,
„B” – zawiera treści szkodliwe dla odbiorcy poniżej 3 roku życia,
„C” – zawiera treści szkodliwe dla odbiorcy poniżej 7 roku życia,
„D” – zawiera treści szkodliwe dla odbiorcy poniżej 12 roku życia,
„E” – zawiera treści szkodliwe dla odbiorcy poniżej 15 roku życia,
„F” – zawiera treści szkodliwe dla odbiorcy poniżej 18 roku życia.
„Przedsiębiorców rozpowszechniających lub pokazujących” dany przekaz, którzy nie zastosują się do ustaleń, czekają dotkliwe kary pieniężne. Jak zapewniają autorzy ustawy, na pewno będą egzekwowane.
Przeczytaj
Projekt ustawy
Marek Grabski, Wirtualna Polska