Cenowa dyskryminacja na Słowacji
(PAP)
To niezgodna z prawem dyskryminacja - mówi ambasador Polski w Bratysławie o sytuacji na Słowacji.
Chodzi o podwójne ceny - jedne dla Słowaków, drugie dla obcokrajowców.
18.10.2004 | aktual.: 19.10.2004 09:11
Cudzoziemiec za to samo łóżko w hotelu, pobyt w uzdrowisku, czy bilet do opery albo teatru płaci czasami trzy razy więcej niż Słowak. Na przykład bilet wstępu do bratysławskiej Opery kosztuje 300 koron, a obcokrajowiec musi kupić go za 25 euro, czyli za tysiąc koron - wylicza Zenon Kosiniak-Kamysz.
Rejs statkiem ze stolicy Słowacji do pobliskiego Wiednia kosztuje 480 koron, ale od zamierzających płynąć ze stolicy Austrii do Bratysławy cudzoziemców słowacki armator pobiera 22 euro, czyli 880 koron.
Przy okazji ambasador prosi słowackie media, żeby bardziej obiektywny informowały o towarach importowanych z Polski. „Rozumiem, że konkurencja dla wielu słowackich producentów to nowe zjawisko, zwłaszcza gdy przywozi się towar lepszy, a zwłaszcza tańszy. To jednak nie powód, aby informować że wszystkie jabłka z Polski +są tańsze ale gorsze+, +ziemniaki chore+, czy nawet +niebezpieczne dla życia+, a okna plastykowe +poniżej wszystkich dopuszczalnych norm+” – powiedział.
Proszę o nas pisać jako o dobrym sąsiedzie, a nie jako o chuliganie zza ściany, który bije żonę – zaapelował polski ambasador do słowackich dziennikarzy.