Cenckiewicz: dostałem pocztą dokumenty TW "Bolka"
Dokumenty dotyczące agenturalnej współpracy tajnego współpracownika ps. Bolek z SB znajdują się w prywatnych archiwach - czytamy w "Gazecie Polskiej Codziennie". Sławomir Cenckiewicz, jeden z autorów książki "SB a Lech Wałęsa. Przyczynek do biografii", twierdzi w rozmowie z gazetą, że kilka dni temu otrzymał je pocztą.
23.05.2012 | aktual.: 23.05.2012 21:07
Jak twierdzi Sławomir Cenckiewicz, otrzymał trzy dokumenty. Dwa z nich - mówi "GPC" - były znane. Trzeci natomiast - przepisany na maszynie przez funkcjonariuszy UOP donos agenturalny TW "Bolka" - jest w ocenie historyka dość ważny, bo dotąd "mieliśmy go dotychczas tylko w wersji rękopiśmiennej", dlatego też jego autentyczność była podważana. Ten dokument miał być sporządzony w styczniu 1971 roku przez funkcjonariusza SB Edwarda Graczyka.
- Okazuje się - mówi "Gazecie Polskiej Codziennie" Cenckiewicz - że UOP, najpewniej w 1992 r., uznał go za autentyczny i włączył do całej kolekcji notatek odtwarzających treść innych doniesień TW "Bolka". UOP przesłał go do swojego szefa Piotra Naimskiego.
Zdaniem Cenckiewicza ten dokument potwierdza ustalenia zawarte w książce, którą napisał wraz z Piotrem Gontarczykiem.
Jak twierdzi historyk, najważniejszy jest jednak fakt, że - jak się wyraził - "dokumenty dotyczące kontaktów Wałęsy z SB są w różnych prywatnych rękach i krążą po świecie". - Nie wiemy, kiedy znów ktoś coś przekaże. To już druga sytuacja po napisaniu książki „SB a Lech Wałęsa", kiedy dostaję pocztą pakiet dokumentów dotyczących Wałęsy - powiedział.
Cenckiewicz mówił, że wcześniej - w 2008 roku - otrzymał cały karton dokumentacji dotyczącej "funkcjonariuszy SB w Gdańsku, w tym m.in. notatki rękopiśmiennej z rejestracjami agenturalnymi dotyczącymi Wałęsy i materiały z jego obserwacji". - Przekazałem je do IPN-u - mówi Cenckiewicz.
Zdaniem Cenckiewicza to, że dokumenty znajdują się w prywatnych rękach jest zagrożeniem związanym "przede wszystkim z bezpieczeństwem osobistym wielu ludzi establishmentu III RP". Jego zdaniem te dokumenty mogły też trafić w ręce "służb całego świata", które "mogły wykorzystywać je w różnego typu negocjacjach, lobbingach i naciskach na przedstawicieli polskich władz".
- W tym sensie jest to wciąż wiedza "hakowa" i czasem stanowi spore zagrożenie dla państwa polskiego - konkluduje Sławomir Cenckiewicz w rozmowie z "Gazetą Polską Codziennie".