Mężczyzna wracał do domu na Krymie; 23-letnią niedźwiedzicę ukrył pod kocem między tylnymi siedzeniami swojego vana.
Opiekuńczy treser nie zdołał jednak wywieźć pupila z kraju - został złapany przez rosyjskich celników, którzy przecierali oczy ze zdumienia. Samica, wabiąca się Kesza, była w opłakanym stanie, a jej właściciel nie miał na nią żadnych wymaganych dokumentów.
Mężczyzna tłumaczył, że jest tak przywiązany do niedźwiedzicy, że nie mógł jej zostawić. - Mówili mi, że muszę ją uśpić. Ale nie mogę tego zrobić. Nie mogę zabić własnego dziecka - tłumaczył rozpaczliwie celnikom.
Ostatecznie niedźwiedzica została odebrana opiekunowi, ale jeszcze nie zadecydowano o jej losie. Prawdopodobnie trafi, do któregoś z rosyjskich ogrodów zoologicznych - podaje Sky News.
NaSygnale.pl: Ojciec urządził rodzinną masakrę: nikt nie przeżył...