CBŚP: polski gang działał "na wnuczka" w krajach Europy Zachodniej
• Policja rozbiła polską szajkę, która wyłudzała pieniądze metodą "na wnuczka" w Niemczech, Szwajcarii i Austrii
• Tylko od obywatela Szwajcarii wyłudzili 400 tys. franków
• Sprawę nadzoruje Prokuratura Okręgowa w Warszawie
- Tylko w ciągu kilku ostatnich tygodni policjanci zatrzymali w Polsce cztery osoby, które mogą mieć na swoim koncie kilkadziesiąt wyłudzeń w krajach Europy Zachodniej - powiedziała rzeczniczka Centralnego Biura Śledczego Policji kom. Agnieszka Hamelusz.
Policjanci nie chcą ujawniać szczegółów, bo - jak tłumaczą - sprawa jest rozwojowa. Przyznają jednak, że zatrzymani ściśle współpracowali i byli ze sobą powiązani. Do swoich ofiar dzwonili z Polski.
- Na początku kwietnia funkcjonariusze zatrzymali w Gdańsku - na gorącym uczynku - matkę i syna, którzy usiłowali wyłudzić pieniądze od obywatela Austrii. Pod koniec miesiąca w Krakowie "wpadło" dwóch mężczyzn w wieku 22 i 26 lat. Z zebranego materiału wynika, że wyłudzili 400 tysięcy franków szwajcarskich od obywatela Szwajcarii i usiłowali wyłudzić kolejne 50 tysięcy - dodała Hamelusz.
Zatrzymani usłyszeli zarzuty udziału w zorganizowanej grupie przestępczej i oszustw. - Podczas kilkunastu przeszukań w różnych miejscach jednocześnie, policjanci zabezpieczyli telefony, sprzęt informatyczny, a także pieniądze i kosztowności o szacunkowej wartości ponad miliona złotych, m.in. franki szwajcarskie, znaczne ilości biżuterii, zegarki - dodała Hamelusz.
Z szajką powiązanych jest też sześć osób zatrzymanych pod koniec 2015 r. we Wrocławiu i Poznaniu.
O tzw. metodzie na wnuczka policja mówi od wielu lat. W 2014 r. przestępcy działający w Polsce wyłudzili w ten sposób blisko 19 mln zł. Początkowo oszuści wyłudzali pieniądze od starszych ludzi podając się za ich krewnych. Zazwyczaj dzwonił "wnuczek", ale też np. "bratanek", który wyjaśniał, że potrzebuje pilnie gotówki. Dodawał, że sam nie może jej odebrać, bo np. jest chory, albo miał wypadek i wysyłał po pieniądze zaufaną osobę.
Po policyjnych kampaniach szajki zaczęły zmieniać sposób działania. Teraz po "wnuczku" zazwyczaj dzwoni osoba podającą się za funkcjonariusza policji lub konkretnie CBŚP albo CBA i wmawia starszej osobie, że prowadzone jest śledztwo ws. oszustów, a następnie prosi o pomoc, czyli przekazanie pieniędzy przestępcom, pod kontrolą policji. Oszuści proponują, by ich ofiara sprawdziła wiarygodność dzwoniącego - co jest istotne - ma nie rozłączać się i wykręcić numer telefonu na policję. Senior więc się nie rozłącza, wykręca numer, a rozmowę przejmuje kolejny oszust, który potwierdza całą historię. Kolejną modyfikacją jest metoda "na wyjątkową okazję". Rozmówca przekonuje wtedy starszą osobę, że jest okazja do zarobienia dużych pieniędzy, ale najpierw trzeba zainwestować własne środki.
Z policyjnych danych wynika, że najczęściej ofiarami przestępców padają osoby powyżej 70. roku życia. Częściej są to kobiety, niż mężczyźni. Zazwyczaj do przestępstw "na wnuczka" i "na policjanta" dochodzi w dużych aglomeracjach.