CBOS: Polacy nie znajdują partii dla siebie. Nie chcą też jednak powstania nowych ugrupowań
Zdecydowana większość Polaków jest nieusatysfakcjonowana istniejącą ofertą partyjną w Polsce. Aż 69 proc. osób uprawnionych do głosowania twierdzi, że żadne z funkcjonujących na scenie politycznej ugrupowań nie spełnia ich oczekiwań i nie zasługuje, by na nie głosować. Tylko co czwarty badany (26 proc.) dostrzega taką partię, którą - jak twierdzi - mógłby z pełnym przekonaniem poprzeć w wyborach.
11.09.2013 | aktual.: 11.09.2013 11:27
Większość badanych (52 proc.) jest jednak przeciwna poszerzaniu istniejącej oferty partyjnej o nowe ugrupowania. Powstania nowej partii chciałaby nieco ponad jedna trzecia uprawnionych do głosowania (37 proc.).
Nowej partii bardziej niż inni chcieliby przede wszystkim kobiety, ludzie młodzi, osoby legitymujące się wyższym wykształceniem, mieszkające w dużych miastach, częściej też osoby niewierzące i niepraktykujące lub sporadycznie uczestniczące w praktykach religijnych oraz deklarujące centrowe (76 proc.) i lewicowe (69 proc.) przekonania polityczne.
Poczucie braku reprezentacji politycznej dominuje w elektoratach wszystkich liczących się ugrupowań z wyjątkiem PiS. Stosunkowo najczęściej doświadczają go wyborcy PSL, ale też w niewiele mniejszym stopniu jest ono udziałem zwolenników PO, SLD a także pozostałych mniej liczących się ugrupowań. Jednak frustracje związane z brakiem reprezentacji politycznej w największym stopniu dotyczą osób niezamierzających brać udziału w ewentualnych wyborach parlamentarnych oraz tych, którzy chcieliby głosować, ale nie wiedzą na jaką partię oddaliby swój głos.
Nikłe zaufanie do partii i ograniczona zdolność do partyjnych identyfikacji nie są czymś wyjątkowym w postawach i zachowaniach politycznych Polaków. W styczniu 2003 roku, a więc w innej niż obecna konfiguracji politycznej, mniej więcej w połowie rządów drugiej koalicji SLD – PSL, zdecydowana większość Polaków również nie znajdowała partii, której z pełnym przekonaniem skłonna byłaby powierzyć mandat. Odsetek takich deklaracji był jednak trochę mniejszy niż dziś (wzrost z 62 proc. do 69 proc. wskazań).