CBA zajmie się finansowaniem kampanii Palikota
Centralne Biuro Antykorupcyjne sprawdza doniesienia mediów na temat trzech osób zatrudnionych w lubelskim ratuszu, które w 2005 r. wpłaciły pieniądze na kampanię wyborczą posła PO Janusza Palikota. Władze miasta tłumaczą, że osoby te zostały zatrudnione w drodze konkursu.
07.04.2009 | aktual.: 07.04.2009 17:20
- Analizujemy informacje, które do nas dotarły. Na tym etapie nic więcej nie można powiedzieć - poinformował rzecznik CBA Temistokles Brodowski.
Sprawa dotyczy finansowania kampanii posła Palikota, co było przedmiotem śledztwa prowadzonego przez prokuraturę w Radomiu. Przesłuchała ona ponad 50 osób, które dokonały wpłat na kampanię. Z materiałów zebranych przez policję wynikało, że jeden z działaczy PO w Lublinie miał wręczyć kilku studentom po 12 tys. zł, które oni wpłacili na swoje konta, a następnie przekazali na konto komitetu wyborczego Palikota. Nie potwierdziły się podejrzenia, że pieniądze pochodzą od samego Palikota. Śledztwo zostało umorzone.
Prokuratura ustaliła, że jedna osoba wpłaciła poprzez pośredników na konto kampanii PO kwotę przekraczającą limit wpłaty na kampanię wyborczą. Czyn ten jednak uległ przedawnieniu zanim śledczy zaczęli zajmować się tą sprawą. Materiały w stosunku do tej osoby wyłączono do odrębnego postępowania prokuratorskiego w zakresie nieujawnionych przez nią źródeł przychodów podlegających opodatkowaniu.
"Dziennik Wschodni" i "Rzeczpospolita" napisały, że chodzi o współpracownika Palikota, Krzysztofa Łątkę, obecnie dyrektora departamentu sekretarza miasta w lubelskim ratuszu. Miał on poprzez "słupy" przekazać na kampanię ok. 84 tys. zł, podczas gdy limit wynosił nieco ponad 21 tys. Gazety napisały też, że trzy osoby, które wpłaciły pieniądze na kampanię Palikota, zostały potem zatrudnione w lubelskim ratuszu.
Palikot podkreślał, że nie zna żadnej z osób, które pracują w lubelskim magistracie, a wcześniej wpłacały pieniądze na jego kampanię. Przekonywał też, że między jednym a drugim nie ma żadnego związku.
- Ktoś sugeruje, że jeżeli te osoby brały udział w kampanii poprzez wpłacenie pieniędzy i dwa lata później wygrały w konkursach to jest jakiś związek między tymi faktami. Zaprzeczam, żeby był taki związek - oświadczył Palikot. Dodał, że nigdy nie wpływał na procedury wyboru urzędników w magistracie.
Prezydent Lublina Adam Wasilewski tłumaczy, że ludzie ci zostali zatrudnieni, bo wygrali konkursy. - Te osoby, tak jak inne, a przyjęliśmy kilkadziesiąt osób ciągu tych dwóch lat, przeszły całą procedurę konkursową i zostały przyjęte - powiedział dziennikarzom Wasilewski.
Dodał, że poprosił Łątkę, żeby się nie wypowiadał na tematy miejskie.
Niektórzy działacze PO chcą, aby Łątka zawiesił swoje członkostwo w partii do czasu wyjaśnienia sprawy. Taki wniosek na posiedzeniu rady powiatu lubelskiego PO zamierza postawić wiceprzewodniczący tej partii na Lubelszczyźnie Dariusz Piątek. - Cała ta sprawa nie służy Platformie, tym bardziej, że idą wybory do Parlamentu Europejskiego - zaznaczył Piątek.
Krzysztof Łątka natomiast powiedział, że irytuje go postępowanie Piątka. - To pracownicy firmy Dariusza Piątka próbowali obciążyć moją osobę w postępowaniu prokuratorskim, a teraz on sam zachęca mnie do zawieszenia członkostwa w PO, na dodatek robiąc to przez media, a nie na forum partii. To czysta hipokryzja i działanie na szkodę Platformy Obywatelskiej - powiedział.
Zaznaczył przy tym, że Piątek ma świadomość, iż zawieszając członkostwo Łątka straci wszystkie funkcje w partii - obecnie jest członkiem zarządu regionu jak i Rady Krajowej PO. - Niestety świadczy to tylko o wewnętrznej walce politycznej - dodał Łątka.
Powiedział też, że jest spokojny. - Nic złego nie zrobiłem. Wierzę, że w wyniku prowadzonych postępowań zostanę oczyszczony z podejrzeń - zaznaczył.