CBA przymyka oko na przekręty Samoobrony w KRUS?
"Gazeta Wyborcza" od trzech tygodni opisuje
proceder przejmowania Kasy Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego
przez Samoobronę. Działacze partii zaczęli w marcu br.
wygrywać konkursy na wicedyrektorów, inspektorów i specjalistów w
KRUS. CBA wie o tych konkursach od dwóch miesięcy, ale nikt w tej sprawie nie został przesłuchany, nie sprawdzono też dokumentów.
10.05.2007 | aktual.: 10.05.2007 10:25
Najpierw poseł tej partii Bolesław Borysiuk wysyłał do b. szefa KRUS Dariusza Rohdego listy z partyjnymi działaczami z adnotacją "do realizacji". Rohde nie chciał ich zatrudnić, więc stracił pracę.
Z kolei Samoobrona w Lublinie uchwalała, by jej działacze dostawali pracę w regionalnej kasie KRUS. I oni również wygrali konkursy. Po tekstach "GW" kontrolę w KRUS zlecił dwa tygodnie temu premier Kaczyński. Kontrola trwa.
Ale już dwa miesiące temu mechanizm przejmowania KRUS przez Samoobronę był znany CBA. A było tak: Dariusz Rohde stracił stanowisko szefa KRUS w pierwszym tygodniu marca. Po dymisji zeznał w CBA, że był naciskany przez posła Borysiuka. Opowiedział także o planowanych konkursach w KRUS. Rohde podczas tych samych zeznań powiadomił również biuro o sprawie Małgorzaty Gut. To była już doradczyni Leppera, która miała naciskać na Rohdego, chcąc przejąć obsługę prawną KRUS.
CBA sprawdza naciski Gut. Ale co zrobiono z informacjami o przejmowaniu KRUS? Temistokles Brodawski z biura prasowego CBA nie chciał odpowiedzieć.
W samym KRUS "Gazeta Wyborcza" ustaliła, że nikogo z CBA nie widziano nigdy w dziale kadr i szkolenia, które organizowało dyrektorskie konkursy; nikogo nie przesłuchiwano, nie sprawdzano dokumentacji. Dlaczego? Tomasz Frątczak, dyrektor gabinetu szefa CBA powiedział, że nie udziela żadnych informacji o śledztwach.
A czy ogóle sprawdzano informacje o naciskach Borysiuka? CBA nie chciało odpowiedzieć. W dwa tygodnie po zeznaniach Rohdego konkursy w KRUS wygrali ludzie Samoobrony z "listy Borysiuka".
CBA podlega bezpośrednio premierowi. Co na to rzecznik rządu? Jan Dziedziczak nie chciał komentować i odesłał "Gazetę Wyborczą" do CBA.
Zdaniem Grażyny Kopińskiej z programu przeciw korupcji Fundacji Batorego w CBA zaczyna źle się dziać. Sprawdzają się nasze obawy dotyczące tego biura - że może być sterowane politycznie w myśl zasady "nie ruszamy swoich". A sprawa przejmowania KRUS to przejaw zachowań korupcyjnych, które powinny zostać wyjaśnione właśnie przez to biuro. (PAP)