CBA: kontrola w TVP nie miała związku z Kotecką
Kontrola Centralnego Biuro Antykorupcyjnego w TVP nie miała żadnego związku z informacjami, które rzekomo miałyby pochodzić od wiceszefowej Agencji Informacji TVP Patrycji Koteckiej - podało CBA.
11.04.2008 | aktual.: 11.04.2008 12:31
To reakcja na publikację "Gazety Wyborczej", która tego dnia napisała, że w 2007 r. Kotecka przekazała CBA informacje o możliwej korupcji na styku TVP - zewnętrzne firmy produkujące programy.
Tomasz Frątczak, dyrektor gabinetu szefa CBA, poinformował, że CBA prowadziło od czerwca 2007 r. do lutego 2008 r. w TVP kontrolę w zakresie prawidłowości procedur oraz działań związanych z wydatkowaniem środków na produkcję programów telewizyjnych oraz zakup innych wybranych usług zewnętrznych.
Kontrola obejmowała okres styczeń-maj 2007 r., rozszerzony we wrześniu 2007 r. do okresu listopad 2006-sierpień 2007 r. Kontrolerzy nie stwierdzili nieprawidłowości - dodał Frątczak.
Kontrola nie miała żadnego związku z opisaną w tekście dziennikarką, ani z jakimikolwiek informacjami, które rzekomo miałyby pochodzić od niej - oświadczył Frątczak. Dodał, że "GW", pisząc o rzekomym werbunku czy szkoleniach dziennikarza przez służbę specjalną, nie tylko pisze nieprawdę, ale przekracza kolejne granice w niszczeniu nielubianych przez siebie ludzi i instytucji.
Według "GW", w lutym 2007 r. z szefem CBA Mariuszem Kamińskim miał kontaktować się ówczesny minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro, mówiąc, że jego znajoma dziennikarka ma ważne informacje na temat przekrętów w TVP. Po tym Kotecka miała przekazać CBA anonimowe pismo o możliwej korupcji w TVP; miała też zostać przeszkolona przez CBA, jak bezpiecznie kontaktować się z agentem Biura.
Zdaniem "GW", Kotecka nie została zarejestrowana jako informator. Ustawowo CBA ma zakaz werbowania dziennikarzy, ale - według "GW" - czasem lepsze są informacje uzyskiwane w toku niezobowiązujących spotkań z dziennikarzem przy kawie. "Tak wszystkie służby omijają ten zakaz" - podała "GW".
"Donos mający pochodzić od Koteckiej jest pełen konkretów: są nazwiska pracowników TVP i producentów zewnętrznych, ich numery telefonów, maile, adresy firm" - pisze "GW". Według gazety, zarzuty dotyczyły programów, które powstały w TVP za prezesury Bronisława Wildsteina.
Według "GW", pismo Koteckiej o nieprawidłowościach w TVP powstało na służbowym laptopie Ziobry, którego twardy dysk bada teraz ABW.
Sama Kotecka sugestię, jakoby przekazała informacje do CBA, w rozmowie z "GW" nazwała bzdurą, choć przyznała, że w laptopie Ziobry przygotowała notatki dotyczące możliwych nieprawidłowości w TVP. Według niej, był to nieprzeznaczony do publikacji roboczy dokument, jaki często przygotowują sobie dziennikarze pracujący nad jakimś tematem, ale publikacja nie powstała, bo informacje nie potwierdziły się. Ziobro zaprzeczył zaś, by kontaktował się z CBA ws. nieprawidłowości w TVP.
Współautor artykułu, Marcin Kącki z "GW" podtrzymał wszystkie twierdzenia gazety, powołując się na wiarygodne źródła. Najważniejsze jest pytanie, czy dziennikarz, który ma zbierać informacje i przekazywać je społeczeństwu, powinien przekazywać je służbom specjalnym; jeśli tak było, to jest to zaprzeczenie misji dziennikarza - dodał.
Kącki dodał, że reprezentant służb specjalnych, jakim jest Frątczak, powinien powstrzymać emocje w komunikatach dla mediów. Zwrot o "niszczeniu ludzi" to emocjonalna wypowiedź - powiedział.
Według nieoficjalnych informacji mediów, prezes TVP Andrzej Urbański zdecydował już, że zwolni Kotecką (obecnie na urlopie), która przez półtora roku nadzorowała informacje w telewizji publicznej.