Polska"Bywaj zdrów Judaszu!" - czyli politycy na mównicy

"Bywaj zdrów Judaszu!" - czyli politycy na mównicy

Są posłowie, którzy uaktywniają się, gdy inni śpią. Nawet o trzeciej nad ranem. Często nastawiają budzik, by w środku nocy zerwać się z łóżka w Domu Poselskim, przybiec na salę obrad i wejść na mównicę. Wygłaszają coś, co oficjalnie nazywa się oświadczeniem poselskim - pisze "Rzeczpospolita".

26.11.2009 | aktual.: 26.11.2009 10:34

Dla niektórych polityków nocne oświadczenia to jedyna szansa, by wykorzystać swoje pięć minut. W przenośni i dosłownie, bo tyle czasu mają na wygłoszenie przemówienia. Dlaczego w środku nocy? Bo oświadczenia, jak głosi regulamin sejmu, mogą być wygłaszane na dowolny temat, ale "jedynie na zakończenie każdego dnia obrad”.

Choć nocnych oświadczeń poselskich nie ogląda nikt poza prowadzącym obrady wicemarszałkiem i garstką parlamentarzystów, którzy za chwilę sami wystąpią, ich zapis trafia do sejmowych stenogramów. I co w nich można przeczytać?

- To, że dzisiaj o godz. 0.21 przebywamy tutaj, w tym szlachetnym gmachu, w świątyni polskiej demokracji, pośród garstki pracoholików, absolutnych fanatyków parlamentaryzmu i aktywności, zadaje kłam temu, że kogokolwiek z tutaj obecnych można by nazwać leniem - powiedział w minionej kadencji Jacek Kurski z PiS, gdy po raz pierwszy postanowił wejść na mównicę, bo jeden z tabloidów zarzucił mu lenistwo.

Jeden z najbardziej znanych autorów oświadczeń poselskich poseł Artur Górski z PiS zasłynął przed rokiem wystąpieniem w sprawie wyboru "czarnoskórego kryptokomunisty" Baracka Obamy na urząd prezydenta USA. Przedstawiona przez niego teza o "końcu cywilizacji białego człowieka" wywołała protest Ambasady Stanów Zjednoczonych. Poseł w październiku 2008 roku opowiadał o "kurewkach” walczących w II połowie XIX wieku we Włoszech o prawa wyborcze dla kobiet, zaś w lutym tego roku relacjonując swój udział (z małżonką) w balu karnawałowym Polskiego Towarzystwa Ziemiańskiego, zauważył, że "dzisiejsze tańce, wyjąwszy może niektóre, jak tango, mają w sobie coś z lubieżnego ocierania się prymitywnych mieszkańców Czarnego Lądu, ale estetyki ruchu trudno się w nich dopatrzeć”.

Podobnej sławy nie dorobił się jeszcze inny z posłów PiS Szymon Giżyński. To obok Górskiego autor najbardziej charakterystycznych oświadczeń w tej kadencji. Specjalizuje się w kpieniu z gabinetu Donalda Tuska, używa przy tym zawiłych metafor i aluzji literackich. Po wybuchu afery hazardowej Giżyński skomentował zmiany w rządzie, posługując się terminologią ze świata fizyki. - Ekipa premiera Tuska kilka tygodni temu zaczęła zmieniać swój stan skupienia. Niektórzy spośród jej tuzów ulegli anihilacji, inni się ulotnili, a jeszcze inni stali się bardziej wodniści.

Częste jest też wygłaszanie oświadczeń tasiemcowych, które mają kontynuację z posiedzenia na posiedzenie. Zwyczaj ten był zresztą we wcześniejszych kadencjach normą. W 2004 roku Witold Hatka z LPR prezentował w odcinkach swój życiorys. Trzeba przyznać, że dosyć ciekawy, bo ojciec Hatki był kuzynem przedwojennego premiera Stanisława Mikołajczyka. Każdą z odsłon kończył słowami "ciąg dalszy nastąpi”.

Podobnie jak późniejsza rzecznik praw dziecka Ewa Sowińska, która jeszcze jako posłanka LPR przedstawiła w sejmie w odcinkach historię tworzenia się nowego życia. - Randka plemnika i jajeczka może skończyć się fascynującym i skomplikowanym procesem - zapłodnieniem. Chociaż po drodze wiele przeszkód, naturze udaje się je pokonać. Najlepszym dowodem jesteśmy my sami - opowiadała.

Teraz tasiemcowe oświadczenia można usłyszeć coraz rzadziej, bo posłowie starają się działać bardziej profesjonalnie. Wszystko przez to, by ładnie prezentować się w stenogramach. Często zdarza się jednak, że posłowie wygłaszają oświadczenia pod wpływem chwili.

Stanisław Stec z Lewicy chwalił piękną postawę zawodników Lecha Poznań w meczu z Deportivo La Coruna, a Artur Dunin z PO postanowił poświęcić pięć minut, by pozdrowić kolegów z Urzędu Miasta w Łodzi, a innym razem, by przekazać życzenia imieninowe koledze Wojtkowi.

Po obejrzeniu w telewizji kolejnego odcinka serialu "Londyńczycy” zniesmaczona posłanka Joanna Fabisiak z Platformy zdecydowała się zganić z trybuny sejmowej autorów scenariusza. - Serial przedstawia Polaków jako margines społeczny - niedouczonych, niedomytych, podejrzane typy, a Polki - jako gorące i łatwe! - grzmiała.

Niewielu jest jednak w stanie przebić posła PO Arkadego Fiedlera, syna znanego podróżnika. Do jednego z wystąpień w minionej kadencji sejmu skłoniła go lektura Ewangelii Judasza. Za swoją poselską misję uznał rozgrzeszenie apostoła, którego - według parlamentarzysty - "zeszmacono". Swoje oświadczenie Fiedler zakończył zawołaniem: - Bywaj zdrów, Judaszu!.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)