PolskaByły szef Stoczni Gdańskiej skazany za wielomilionowe straty

Były szef Stoczni Gdańskiej skazany za wielomilionowe straty

Na półtora roku więzienia w zawieszeniu na trzy lata skazał gdański sąd rejonowy Bogumiła B., byłego prezesa Stoczni Gdańskiej oraz byłą członkinię zarządu Elżbietę D. Oskarżeni oni byli o narażenie firmy na wielomilionowe straty.

16.09.2005 | aktual.: 16.09.2005 16:30

Sąd wymierzył im także kary po 10 tys. zł grzywny. Orzekł też zakaz zajmowania stanowisk kierowniczych w organach spółek prawa handlowego przez okres trzech lat. Wyrok nie jest prawomocny. Oskarżonym groziło do trzech lat więzienia.

Sprawa związana jest z umową z lipca 1999 r. zawartą między radomską spółką Synergia 99, właścicielem 73 hektarów terenów postoczniowych, a zarządem SG. Na tych gruntach znalazły się pochylnie, niezbędne do produkcji statków. W myśl porozumienia z 1999 r., spółka zezwalała bezterminowo na produkcję statków na pochylniach. Miała zostać ustanowiona hipoteka kaucyjna na kwotę 205 mln zł. W przypadku złamania umowy przez Synergię 99, miała ona zapłacić SG odszkodowanie.

Jak ustalono, w czerwcu 2000 r. oskarżeni za plecami dwóch pozostałych członków zarządu SG podpisali akt notarialny unieważniający zapis umowy z 1999 r. dot. pochylni, zwalniając Synergię 99 z konieczności zapłaty odszkodowania na rzecz stoczni.

Sąd uznał w piątek, że wina obojga oskarżonych nie budzi wątpliwości i działali oni w pełni świadomie na szkodę firmy. Oskarżeni wiedzieli, że działają na rzecz Synergii 99 - argumentowała sędzia Ludwika Małkowska. Sąd przypomniał, że niebawem tereny zmieniły właścicieli i nabył je kapitał amerykański, co nie powiodłoby się, gdyby były one obciążone hipoteką kaucyjną w wysokości 205 mln zł.

Spółkę Synergia 99 powołały w 1999 roku Stocznia Gdynia i Evip Progress, które kupiły Stocznię Gdańską. Jej zadaniem jest zarządzanie 73 hektarami gruntów gdańskiego zakładu. Początkowo większość udziałów miała w niej Stocznia Gdynia. Obecnie większościowym udziałowcem spółki Synergia 99 są fundusze amerykańskie. Spółka chce na przejętych terenach wybudować tzw. nowe miasto z biurowcami, centrami handlowymi i budynkami mieszkaniowymi.

Adwokat Jan Pajewski, reprezentujący oskarżonych, powiedział, że odwoła się od wyroku. Moim zdaniem, sąd zrobił błąd i oczywiście wykażemy to w apelacji - powiedział. Na ogłoszenie wyroku przybyła grupa kilkunastu stoczniowców. Wiceszef NSZZ "Solidarność" w SG Karol Guzikiewicz powiedział, że jest to pierwszy wyrok ws. Stoczni Gdańskiej, który został pozytywnie rozpatrzony. Jego zdaniem, widać, że Stocznia Gdańska była "rozgrabiona" i jest "rozgrabiana".

Proszę zadać pytanie prokuratorowi generalnemu i okręgowemu, czemu nie ma procesu o wyprowadzenie pochylni, a nie tylko o zdjęcie kaucji. Dlaczego ci dwoje ludzie sprzedali te pochylnie, jeżeli są one do dzisiaj użytkowane i są potrzebne? - pytał.

Jego zdaniem, za skazanymi stał b. prezes grupy Stoczni Gdynia, Janusz Szanta. To on wyprowadził majątek stoczni i powinien być z tymi ludźmi skazany. To są wykonawcy. Skazani, którzy pracują w Stoczni Gdynia, powinni zostać odwołani ze stanowisk dyrektorskich, ponieważ działali na szkodę grupy stoczniowej - dodał. Zaapelował o to do obecnego prezesa Stoczni Gdynia.

B. prezes Bogumił B. jest obecnie jednym z dyrektorów ds. zarządzania projektami, a Elżbieta D. - dyrektorem ekonomicznym w przedsiębiorstwie.

Doradca zarządu Stoczni Gdynia Krzysztof Grabowski nie chciał komentować wyroku, zaznaczając, że nie jest on prawomocny. Z całym szacunkiem dla sądu, my wierzymy, że ostateczny prawomocny wyrok przyniesie uniewinnienie Bogumiła B. i Elżbiety D. - podkreślił Grabowski.

Przed sądami toczą się także inne procesy dotyczące trójmiejskich stoczni. We wrześniu 2004 r. przed sądem w Gdyni rozpoczął się proces b. szefów Stoczni Gdynia. B. prezes Janusz Sz. i dwaj byli wiceprezesi Andrzej B. i Hubert K. są oskarżeni o narażenie firmy na straty w wys. ponad 31 mln zł w latach 1999-2003. Dwóm pierwszym prokuratura zarzuca też narażenie zakładu na powstanie szkody majątkowej przekraczającej 15 mln zł. Wszystkim oskarżonym grozi kara do 10 lat więzienia.

Od marca 2005 r. przed Sądem Rejonowym w Gdańsku toczy się proces syndyka masy upadłościowej Stoczni Gdańskiej (SG) Andrzeja Wiercińskiego, oskarżonego o wyrządzenie zakładowi wielomilionowej szkody majątkowej. Zarzucono mu, że jako syndyk SG między grudniem 1997 r. a grudniem 1998 r. poprzez nadużycie uprawnień i niedopełnienie swoich obowiązków wyrządził upadłemu przedsiębiorstwu szkodę majątkową w kwocie nie mniejszej niż ok. 91 mln zł.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)