Były szef MSZ Libii wyjechał do Kataru
Najwyższy rangą współpracownik Muammara Kadafiego i wieloletni szef MSW Libii Musa Muhammad Kusa, który blisko dwa tygodnie temu uciekł do Wielkiej Brytanii, wyjechał z Londynu do Kataru - potwierdziło we wtorek brytyjskie MSZ (Foreign Office).
13.04.2011 01:09
Kusa przyleciał do Wielkiej Brytanii z Tunezji 30 marca specjalnie wyczarterowanym samolotem i od tego czasu przebywał w tajnym miejscu pod opieką władz. Tuż po jego ucieczce szef brytyjskiego MSZ William Hague twierdził, że w jego ślady pójdą inni wysoko postawieni współpracownicy Kadafiego, ponieważ jego reżim "wykrusza się" - ale nic takiego jak dotąd nie nastąpiło.
Pobyt Kusy w Wielkiej Brytanii - choć przedstawiany jako sukces służb wywiadowczych - był dla rządu politycznie niezręczny. Na Kusie ciążyły oskarżenia o to, że był zamieszany w zamach na samolot PanAm, który w 1988 r. rozbił się nad szkocką miejscowością Lockerbee. Jako szef libijskiego wywiadu Kusa wspierał Irlandzką Armię Republikańską, zaangażowaną w akcje terrorystyczne przeciwko Brytyjczykom.
Spekulowano, że o jego ekstradycję może wystąpić rząd USA lub Francji - ta ostatnia w związku z zamachem na francuski samolot, który rozbił się nad Afryką w 1989 roku. Kusa był też przesłuchiwany przez szkocką prokuraturę. Szkoci nie mogli zakazać mu wyjazdu, ponieważ nie był pod ich jurysdykcją.
W Londynie nieoficjalnie podano, iż Kusa pojechał do Kataru, ponieważ w środę zbiera się tam grupa kontaktowa ds. Libii. Kuwejt przyłączył się do natowskich koalicjantów wspierających libijskich powstańców, którzy walczą z reżimem Kadafiego.
Były szef brytyjskiego MSZ Malcolm Rifkind w wypowiedzi dla BBC uznał za pozytywne, że Londyn nie wysłał Kusy do Hagi, by stanął przed Międzynarodowym Trybunałem Sprawiedliwości, ponieważ będzie to zachęta dla jego ewentualnych naśladowców do przejścia na stronę koalicji.
Z kolei konserwatywnemu posłowi Robertowi Halfonowi nie podoba się, że Wielka Brytania pozwala się wykorzystywać jako poczekalnia dla ludzi, na których ciążą oskarżenia o dokonanie najcięższych zbrodni. Według niego Londyn powtórzył ten sam błąd co wobec Libijczyka Abdelbaseta al-Megrahiego w 2001 r. Został on skazany na dożywocie za zamach na samolot PanAm i był więziony w Szkocji. W 2009 roku zwolniono go ze względów humanitarnych (uważano, że chory na raka prostaty Megrahi miał przed sobą najwyżej 3 miesiące życia, a żyje nadal - PAP).
- (Przypadek Megrahiego) powinien nas nauczyć, że nie powinniśmy zwalniać ludzi ściśle współpracujących z Kadafim ani pozwalać im na wyjazd z Wielkiej Brytanii, dopóki nie staną przed brytyjskim lub międzynarodowym sądem - zaznaczył Halfon.
Za pośrednictwem współpracownika Kusa miał zabiegać u Lorda Bella z firmy PR Chime Communications, byłego współpracownika Lady Margaret Thatcher, by zadbał o poprawę jego publicznego wizerunku, ale spotkał się z odmową. Bell pracował m. in. dla władz Bahrajnu brutalnie tłumiących społeczne protesty.
W Libii Kusa pozostawił żonę w charakterze zakładniczki Kadafiego.