Były skarbnik Pekao SA przywłaszczył ponad 400 tys. zł
38-letni Janusz W., były skarbnik jednego oddziałów Pekao SA w Koszalinie (Zachodniopomorskie) trafi do więzienia za przywłaszczenie przed dwoma laty 414 tys. zł. Sąd Okręgowy w Koszalinie oddalił apelację obrony utrzymując w mocy wyrok sądu I instancji - 3,5 roku bezwzględnego więzienia.
01.06.2007 | aktual.: 01.06.2007 19:42
Brak gotówki w czterech bankomatach wykryła w lipcu 2005 r. wewnętrzna kontrola Pekao SA. Sprawa trafiła do prokuratury. Śledczy szybko wytypowali dwóch podejrzanych - skarbnika Janusza W. i bankomatowego kasjera Mariusza J. Obu mężczyzn zatrzymano.
J. po złożeniu wyjaśnień, w których przyznał, że nie miał dostępu do bankowego skarbca, został zwolniony do domu. W. aresztowano na trzy miesiące, po czym oskarżono o przywłaszczenie mienia znacznej wartości. Przed sądem W. odpowiadał z wolnej stopy.
Po trwającym ponad rok poszlakowym procesie w lutym br. Sąd Rejonowy w Koszalinie uznał Janusza W. za winnego i skazał go na 3,5 roku bezwzględnego więzienia, czteroletni zakaz zajmowania stanowisk, na których miałby on bezpośredni kontakt z pieniędzmi oraz nakazał zwrot całej zagarniętej kwoty wraz odsetkami liczonymi od 13 lipca 2005 r., czyli od daty, w której W. ostatni raz doładowywał bankomaty gotówką.
Obrońca W., mecenas Jan Daszko odwołał się od tego wyroku. W apelacji wskazywał, iż przemawiający przeciwko Januszowi W. ciąg poszlak nie układa się "w nierozerwalny łańcuch", gdyż sąd I instancji nie uwzględnił faktu, iż do bankomatów oprócz skazanego skarbnika dostęp miał również jego podwładny Mariusz J. , który mógł wykorzystać zagraniczny urlop skarbnika do zagarnięcia pieniędzy.
Mecenas Daszko wskazywał na świadczące o tym poszlaki: J. wiedział, że Janusz W. włożył do bankomatów więcej pieniędzy niż mieściły kasety, kontrolerzy z Pekao SA odnotowali "niczym nie uzasadnione wejście J. do jednego z bankomatów jeszcze przed wybuchem afery", to J. a nie komisja sprawdzała stan gotówki w urządzeniach, po ujawnieniu braku gotówki w jednym nich, to w mieszkaniu J. policjanci znaleźli nieocechowane plomby bankowe.
Sąd odwoławczy nie zgodził się z wątpliwościami obrony. W ustnym uzasadnieniu piątkowego wyroku sędzia sprawozdawca Marek Mazur przyznał co prawda, że "nie zbadano do końca kwestii rozbrajania bankomatów", ale - jak stwierdził - nie miało to decydującego znaczenia dla ostatecznego rozstrzygnięcia.
Sędzia Mazur podkreślił, że sąd odwoławczy podzielając podgląd sądu I instancji, iż zaboru gotówki mogła dokonać tylko jedna osoba, uznał, iż osobą tą był Janusz W., który "nieudolnie tłumaczył się z umieszczania gotówki w bankomatach."
Wyrok jest prawomocny i wykonalny. Januszowi W. przysługuje kasacja. Nie wiadomo, czy skazany będzie ją wnosił, gdyż nie przyszedł na ogłoszenie wyroku.
W czasie procesu Janusz W. konsekwentnie twierdził, że jest niewinny. O jego niewinności m.in. miał świadczyć fakt, iż zajmowane przez niego stanowisko pozwalało mu na kradzież dużo większej kwoty niż 414 tys. zł., a przecież tego nie zrobił.