ŚwiatByły sekretarz obrony USA ujawnia: Obama nie wierzył we własną strategię ws. Afganistanu

Były sekretarz obrony USA ujawnia: Obama nie wierzył we własną strategię ws. Afganistanu

Barack Obama nie wierzył w strategię w Afganistanie, którą osobiście rozkazał wdrożyć - ujawnia były sekretarz obrony USA Robert Gates. Chodzi o tzw. operację surge, polegającą na krótkotrwałym, ale znaczącym wzmocnieniu sił amerykańskim walczących w Afganistanie. O sprawie piszą amerykańskie media.

Były sekretarz obrony USA ujawnia: Obama nie wierzył we własną strategię ws. Afganistanu
Źródło zdjęć: © AFP | Saul Loeb

08.01.2014 | aktual.: 08.01.2014 13:30

Gates pełnił swoje stanowisko w pierwszych latach prezydentury Obamy. Teraz rzuca szersze światło na kulisy Białego Domu w swej książce "Duty: Memoirs of a Secretary at War" ("Obowiązek: wspomnienia sekretarza na wojnie").

Nie wierzył w powodzenie afgańskiej strategii

Były sekretarz obrony ujawnił, że prezydent "ostatecznie stracił wiarę w zwiększenie wojsk w Afganistanie, które sam rozkazał, a jego wątpliwości były podsycane przez najważniejszych cywilnych doradców w Białym Domu przeciwnych tej strategii, którzy nieustannie przynosili mu negatywne raporty sugerujące, że ona zawodzi".

W czasie ważnego spotkania w marcu 2011 roku, gdy toczyła się dyskusja na temat terminu wyjścia z Afganistanu, Obama miał dosłownie wybuchnąć, wyładowując swą frustrację. Prezydent dobitnie wyraził swe wątpliwości, co do gen. Davida Petraeusa, dowódcy, którego sam wybrał, oraz zastanawiał się, czy w ogóle może robić interesy z afgańskim prezydentem Hamidem Karzajem.

"Kiedy tam siedziałem, pomyślałem sobie: prezydent nie ufa swojemu dowódcy, nie znosi Karzaja, nie wierzy we własną strategię i uważa, że to nie jest jego wojna" - napisał Gates w swojej książce. "Dla niego liczyło się tylko wyjście (z Afganistanu)" - uważa były sekretarz obrony.

"Prezydent był sceptyczny, a może wręcz przekonany, że (jego strategia) zawiedzie" - dodał.

"Jeden z poważniejszych zarzutów"

Legendarny dziennikarz "Washington Post" Bob Woodward w artykule poświęconym książce Gatesa konstatuje, że jest to "jeden z poważniejszych zarzutów, jakie sekretarz obrony może postawić zwierzchnikowi sił zbrojnych, wysyłającemu oddziały do walki".

Po miesiącach sporów z Gatesem i innymi doradcami Obama zdecydował się wysłać do Afganistanu dodatkowe 30 tys. żołnierzy w ostatniej próbie ustabilizowania sytuacji wewnętrznej w tym kraju przed rozpoczęciem planowanego wycofywania oddziałów w połowie 2011 roku.

Jeszcze jako kandydat na prezydenta Obama, wówczas demokratyczny senator z Illinois, zdecydowanie sprzeciwiał się amerykańskiej inwazji w Iraku, a wojnę w Afganistanie akceptował jako "konieczną odpowiedź na ataki terrorystyczne z 2001 roku na Stany Zjednoczone, której powodzenie wymaga dodatkowych nakładów militarnych" - przypomina "Washington Post".

Gates z drugiej strony podkreśla, że "nigdy nie wątpił we wsparcie Obamy dla żołnierzy, ale jedynie jego wsparcie dla ich misji". Ponadto jego zdaniem prezydent "miał racje" w najważniejszych decyzjach dotyczących polityki wobec Afganistanu. Mimo wytkniętych Obamie wad Gates opisuje prezydenta jako "uczciwego człowieka". Chwali go też za zatwierdzenie tajnej akcji wojskowej, podczas której amerykańscy wojskowi zaatakowali kryjówkę Osamy bin Ladena w Pakistanie. Była to "jedna z najodważniejszych decyzji podjętych w Białym Domu, których byłem świadkiem" - pisze.

Pogarda dla wiceprezydenta i doradców

"Washington Post" zauważa w recenzji, że wizerunek Gatesa wyłaniający się z książki stoi "w kontraście do jego publicznego wizerunku opanowanego, zrównoważonego szefa Pentagonu", a autor "często uderza w gorzkie tony".

Gates oskarża też Biały Dom Obamy o chęć kontrolowania wszystkiego oraz uporczywe ingerowanie w wewnętrzne sprawy Pentagonu mimo braku niezbędnej wiedzy.

"WP" pisze również, że "o ile książka kipi od rozczarowania (Gatesa) Obamą, o tyle jawnie wyraża pogardę dla wiceprezydenta Joe Bidena i wielu najwyższych rangą doradców Obamy".

Bidena były sekretarz obrony oskarża o podkopywanie zaufania prezydenta do dowódców wojskowych. Zastępca doradcy Obamy ds. bezpieczeństwa narodowego Thomas Donilon oraz gen. Douglas E. Lute, koordynator ds. konfliktów zbrojnych z ramienia Białego Domu, mieli regularnie "w sposób agresywny, podejrzliwy, a czasem także lekceważący i obraźliwy kwestionować (autorytet) naszych dowódców wojskowych".

Robert Gates jako jedyny dotychczas szef resortu obrony służył za prezydentów z różnych partii - republikanina George'a W. Busha oraz demokraty Obamy. W 2011 roku odszedł ze stanowiska.

Źródło: "New York Times", "Washington Post", PAP, WP.PL

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)