Były prezydent molestował, ale nie pójdzie siedzieć
Były prezydent Izraela Mosze Kacaw,
któremu zarzucano przestępstwa na tle seksualnym, uniknie kary
więzienia na mocy porozumienia stron - poinformował
prokurator generalny Menahem Mazuz.
Na mocy tego kompromisu, prezydent Kacaw przyznał się do odpowiedzialności za przestępstwa na tle seksualnym, w tym do molestowania seksualnego, nieprzyzwoitych czynów oraz do nękania świadków - poinformował dziennikarzy Mazuz.
Prezydent wielokrotnie zaprzeczał zarzutom o gwałt.
Jak pisze agencja France Presse, za przestępstwa te, wśród których nie figuruje oskarżenie o gwałt, Kacaw otrzyma karę więzienia w zawieszeniu i będzie musiał wypłacić odszkodowania ofiarom.
"Obywatel numer jeden stał się skazanym przestępcą"
Mazuz, który jeszcze w styczniu informował, że planuje oskarżyć Kacawa o gwałt i molestowanie seksualne, dodał na czwartkowej konferencji prasowej, że prezydent "z obywatela numer jeden" spadł na pozycję "skazanego przestępcy".
Zarzuty wobec prezydenta zostały sformułowane na podstawie zeznań około 10 kobiet. Dochodzenie rozpoczęto jeszcze w kwietniu 2006 roku, po skardze złożonej przez byłą pracownicę biura Kacawa, utrzymującą, że prezydent zmuszał ją do uprawiania seksu pod groźbą zwolnienia z pracy.
Prezydent w końcu stycznia udał się na trzymiesięczny urlop. Jego siedmioletnia kadencja upływa w lipcu tego roku.