Były prezes TK może mieć problemy. Zapłaci z własnej kieszeni za protesty?
Były prezes Trybunału Konstytucyjnego Jerzy Stępień będzie się tłumaczył, czy jest zaangażowany politycznie. "Po jego antyrządowych akcjach, podejmowanych wbrew konstytucji, wszczęto postępowanie dyscyplinarne” – informuje dzisiejsza "Gazeta Polska Codziennie”.
01.08.2017 11:45
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Jerzy Stępień otrzymał już z TK informację o ustanowieniu w jego sprawie rzecznika dyscyplinarnego. Powodem, jak podaje gazeta, jest udział sędziego w wiecu zorganizowanym przez Platformę Obywatelską. Po tym wydarzeniu prezes Trybunału Konstytucyjnego Julia Przyłębska zwróciła się do Stępnia, aby wyjaśnił, w jakim charakterze uczestniczył w manifestacji. Stwierdziła, że wbrew prawu sędzia wziął udział w politycznym zgromadzeniu.
Jerzy Stępień kilkakrotnie pojawiał się na wydarzeniach organizowanych przez opozycję. W maju wziął udział w Marszu Wolności, który zwołała Platforma Obywatelska. – W Polsce w tej chwili toczy się wojna o wszystko! Rządzący zawiesili konstytucję na kołku – mówił z trybuny.
Straci kilkanaście tysięcy złotych emerytury?
Zgodnie z konstytucją zarówno sędzia czynny, jak i w stanie spoczynku nie może należeć do partii politycznej, związku zawodowego ani prowadzić działalności publicznej niedającej się pogodzić z zasadami niezależności sądów i niezawisłości sędziów. W efekcie postępowania dyscyplinarnego sędzia w stanie spoczynku może być pozbawiony emerytury. W przypadku Stępnia – jak podawał niedawno dziennik "Rzeczpospolita” – to obecnie kilkanaście tysięcy złotych miesięcznie.
Podstawą prawną do wszczęcia postępowania dyscyplinarnego była przyjęta przez parlament ustawa o statusie sędziów TK z listopada 2016 r. „Sędzia Trybunału odpowiada dyscyplinarnie przed Trybunałem za naruszenie przepisów prawa, uchybienie godności urzędu sędziego Trybunału, naruszenie Kodeksu Etycznego Sędziego Trybunału Konstytucyjnego lub inne nieetyczne zachowanie mogące podważać zaufanie do jego bezstronności lub niezawisłości” - głosi art. 24. ustawy.
Jerzy Stępień rok temu został też oskarżony o groźby wobec byłego szefa biura prawnego Trybunału Konstytucyjnego, prof. Kamila Zaradkiewicza. – Są świadkowie pogróżek pana Stępnia pod moim adresem i mam nadzieję, że sprawa ta znajdzie swój finał na drodze prawnej – mówił prof. Zaradkiewicz w sierpniu 2016 r. w programie "Minęła dwudziesta” (TVP Info).
- Konflikt się zaczął, bo jeszcze przed wyborami prezydenckimi Zaradkiewicz bardzo chciał zostać sędzią TK. Szukał poparcia i musiał się zasłużyć. W tej chwili jest wykorzystywany przez media do wygłaszania treści atakujących TK, mnie i prezesa Rzeplińskiego. Jeśli ktoś atakuje instytucję, w której jest dyrektorem, to trudno sobie wyobrazić przykład gorszego zachowania się pracownika - tłumaczył Stępień w listopadzie 2016 r.
"Jedno wielkie 'teraz k... my"'
- Co to jest, jeśli nie atak na konstytucyjny organ państwa, na strukturę państwa? Przecież dokładnie to oznacza zamach stanu. Stan to państwo. Racja stanu to racja państwa. To jest więcej niż zamach stanu. To jest próba wywołania rewolucji. Po to, żeby w rewolucyjnym chaosie dokonać kompletnej wymiany elit. Stąd ustawa o służbie cywilnej, o prokuraturze, o mediach. Jedno wielkie "teraz, k...a, my". Póki co mamy w Polsce wykoślawioną demokrację, pełną bałaganu i chaosu ustrojowego wywołanego przez jednoosobowe "biuro polityczne". I pogłębiający się chaos prawny - mówił Stępień w wywiadzie dla gazeta.pl o działaniach prezesa PiS ws. Trybunału Konstytucyjnego i gdy prezydent odmówił zaprzysiężenia sędziów TK.