Były policjant przed sądem za przyjmowanie łapówek
Przed Sądem Rejonowym w Białymstoku rozpoczął się proces byłego już policjanta, oskarżonego o przyjmowanie łapówek od kierowców. Po służbie, ale w mundurze, zatrzymywał ich przy jednym z centrów handlowych. Uzbierał w ten sposób ponad 9 tys. zł. Grozi mu do 10 lat więzienia.
Oskarżony przyznał się do przyjmowania łapówek, ale nie chciał składać wyjaśnień i odpowiadać na pytania stron. Mówił, że żałuje tego, co zrobił i że chciałby jak najszybciej naprawić szkodę, czyli oddać pieniądze kierowcom.
30-letni funkcjonariusz (gdy sprawa wyszła na jaw, zwolniono go ze służby) został zatrzymany w grudniu ubiegłego roku, kiedy o jego działaniach powiadomili prokuraturę dwaj kierowcy. Sprawą zajęli się też wtedy funkcjonariusze z biura spraw wewnętrznych policji.
Okazało się, że policjant przyjmował łapówki od kierowców, którzy naruszali przepisy przy jednym z obiektów handlowych, nieprawidłowo skręcając na przysklepowy parking.
Przyjeżdżał tam po służbie, ale w mundurze. Kierowcy, który popełnił wykroczenie, mówił o grożącym mandacie i punktach karnych. Potem, już we własnym samochodzie, dawał do zrozumienia, że sprawę można załatwić za 100-200 zł.
Zatrzymany prowadził dokładne notatki dotyczące kierowców; w swoim notesie miał dane prawie 230 kierowców. Po ich przesłuchaniu przez prowadzących śledztwo okazało się, że w większości przypadków policjant rezygnował z przyjęcia łapówki, np. wtedy gdy ktoś powoływał się na znajomości w policji.
Ustalono, że 82 osoby zapłaciły w sumie 9,2 tys. zł. Oskarżony przyznał się do winy już w śledztwie, ale twierdził, że to sami kierowcy dawali mu pieniądze.
Oskarżony chciał dobrowolnie poddać się karze, ale liczył na wyrok w zawieszeniu, na co nie zgodził się prokurator. Od zatrzymania przebywał w areszcie, w środę zamieniono mu go na dozór policyjny i zakaz opuszczania kraju.