Były policjant odpowie za kierowanie zabójstwem kolegi
Były funkcjonariusz małopolskiej komendy
policji Jerzy K. odpowie przed sądem za kierowanie i wydanie
polecenia zabójstwa kolegi oraz zorganizowanie kilku napadów na
niego. Głównym motywem działania policjanta była chęć przejęcia
opieki nad pasierbicą ofiary - poinformował zastępca szefa
Prokuratury Okręgowej w Krakowie Krzysztof Urbaniak.
21.06.2006 | aktual.: 21.06.2006 17:39
Razem z Jerzym K. za udział w zabójstwie i napadach odpowie pięciu mężczyzn. Akt oskarżenia w tej sprawie skierowano do Sądu Okręgowego w Krakowie.
Według ustaleń prokuratury, motywem działania Jerzego K. była chęć przejęcia przez niego opieki nad 10-letnią pasierbicą zamordowanego mężczyzny. Kiedy nie udało mu się tego zrealizować "po dobroci", policjant osaczał rodzinę organizując napady rabunkowe. W końcu - obawiając się dekonspiracji - wydał polecenie zabójstwa ojczyma dziecka.
Zdaniem prokuratury, pierwsze zatrzymania podejrzanych w sprawie o zabójstwo ojczyma dziecka uniemożliwiły wykonanie wydanego przez Jerzego K. polecenia zabójstwa matki dziewczynki.
Śledztwo w tej sprawie trwało dwa lata i było bardzo trudne z uwagi na motywy działania Jerzego K. oraz podejmowane przez niego próby zacierania śladów i wpływania - dzięki wiedzy uzyskanej od zaprzyjaźnionych z nim ofiar - na przebieg postępowania- powiedział prowadzący śledztwo prokurator Marcin Nowotny.
Jak ustalono, 53-letni nadkom. Jerzy K., biegły sądowy i pracownik laboratorium kryminalistycznego KWP w Krakowie, zainteresował się 10-letnią córką konkubiny swojego kolegi Jacka F. Obaj znali się od blisko 20 lat; Jacek F. remontował mu mieszkanie.
Jerzy K. poznał dziewczynkę, kiedy przyniosła narzędzia Jackowi F. Dziewczynka zrobiła na nim duże wrażenie, spodobała mu się jej wrażliwość i inteligencja - i postanowił ją adoptować. Jego dzieci były już dorosłe. Otoczył dziecko opieką, przyjmował w domu, gdzie jego żona pomagała jej w nauce, organizował zajęcia hippiczne. Obiecywał sfinansowanie operacji niepełnosprawnej siostry dziewczynki. Jednak matka dziewczynki, ani jej konkubent Jacek F., nie chcieli się zgodzić na adopcję dziecka. Wtedy Jerzy K. - zdaniem prokuratury - podjął działania zmierzające do skłócenia pary i wykazania, że nie są w stanie się nią opiekować. Zlecił znajomemu zorganizowanie dwóch napadów rabunkowych na mieszkanie Jacka F. i jednego wymuszenia rozbójniczego. Doprowadził nawet do tego, że rodzina Jacka F. poczuła się zagrożona i konkubina trafiła z czwórką dzieci do ośrodka interwencji kryzysowej, sam Jacek F. do rodziny, a dziewczynka zamieszkała u niego i jego żony.
Jednak podejrzenia, co do roli Jerzego K., jakich nabierała głównie matka dziewczynki, skłoniły policjanta do polecenia zabójstwa Jacka F. Po nim miała zginąć matka dziewczynki, lub - jak wynika z materiału dowodowego - pozostać na wózku inwalidzkim tak, by nie mogła sprawować opieki nad dzieckiem.
Pod koniec czerwca 2004 roku trzej mężczyźni kierowani przez Jerzego K. porwali z przystanku Jacka F., pobili go i w bagażniku samochodu podjechali pod siedzibę Wojewódzkiej Komendy Policji. Tam do samochodu zszedł Jerzy K., i sprawdził bagażnik, odgrażając się Jackowi F., po czym wrócił do pracy.
Przebieg porwania, obecność Jerzego K. na miejscu i późniejsze wyjście na parking policyjny prokuratura udokumentowała m.in. bilingami telefonicznymi, ponieważ wspólnicy kontaktowali się telefonicznie; wydrukiem z pobliskiego bankomatu, w którym Jerzy K. pobrał 1500 zł dla dwóch uczestników zabójstwa; oraz rejestrami jego wejść i wyjść z komendy policji.
Nagie zwłoki Jacka F., skrępowane drutem i obciążone pustakami, wyłoniono na początku lipca 2004 roku ze zbiornika w Rożnowie. Dzięki nieostrożnemu użyciu telefonu ofiary przez jednego ze sprawców, zeznaniom świadków zdobytym dzięki programowi telewizyjnemu "997" prokuratura mogła stopniowo odkrywać szczegóły, przebieg i kolejnych podejrzanych.
Jerzy K., który w toku śledztwa przeszedł na policyjną emeryturę, nie przyznaje się do zarzucanych mu czynów i nie odnosi się do zarzutów. W toku śledztwa był badany przez biegłych lekarzy, którzy nie kwestionowali jego poczytalności. Prokuratura zapowiada, że będzie się dla niego ubiegać o karę dożywocia przed sądem. Podobna kara grozi sprawcom zabójstwa. Dwaj uczestnicy napadów rabunkowych mogą otrzymać karę do 12 lat pozbawienia wolności.
Jak poinformował prokurator Nowotny, dziewczynka znajduje się pod opieką psychologów.