Były esbek Piotr Wroński miał podsłuchiwać związkowców, teraz odchodzi z PWPW
Płk Piotr Wroński nie będzie już pracował dla Polskiej Wytwórni Papierów Wartościowych. To efekt publikacji, w których związkowcy państwowej firmy podległej Mariuszowi Błaszczakowi wskazywali, że mógł ich podsłuchiwać i nagrywać.
Wroński pracował dla PWPW na umowę-zlecenie. W rozmowie z Wirtualną Polską przyznał, że miesięcznie zarabia tam 6-7 tysięcy złotych. Zaprzeczył jednak, że podsłuchiwał związkowców. - Zajmuję się ochroną kontrwywiadowczą. Sprawdzam kandydatów na pracowników firmy pod tym kątem. Po rozmowie ze mną mają jeszcze rozmowę z psychologiem. Taka firma nie może sobie pozwolić na to, by zatrudnić osobę chorą psychicznie lub ze skłonnościami przestępczymi – mówił o swojej pracy Wroński.
Po tym jak RMF FM i Fakt ujawniły, że w PWPW miało dochodzić do podsłuchiwania związkowców najpierw odwołano ze stanowiska prezesa firmy Piotra Woyciechowskiego, który zatrudnił Wrońskiego. Teraz ten drugi także rozstał się ze spółką. "19 października odbyłem dwie ostatnie rozmowy rekrutacyjne dla PWPW" - napisał w oświadczeniu Wroński i dodał, że wystąpił już do firmy o obopólne zakończenie współpracy.
PWPW nie chce tego komentować. - Polska Wytwórnia Papierów Wartościowych jest spółką o strategicznym znaczeniu dla państwa, dlatego nie udzielamy informacji w jakikolwiek sposób związanych z bezpieczeństwem spółki – otrzymaliśmy informację z biura prasowego firmy.
Płk Piotr Wroński był oficerem w Służbie Bezpieczeństwa PRL w departamencie zajmującym się rozpracowywaniem środowiska solidarnościowego. Pracował także w Urzędzie Ochrony Państwa na kierunku rosyjskim i w Agencji Wywiadu m.in. jako rezydent w Londynie. Cztery lata temu przeszedł na emeryturę. Na mocy ustawy dezubekizacyjnej świadczenie zmniejszono mu z 7600 zł do 1716 zł. Wroński zaskarżył tę decyzję.