Trwa ładowanie...
ds797nw
22-01-2010 21:26

Były dwie sekcje zwłok Olewnika?

Prokuratura zapowiedziała ekshumację zwłok Krzysztofa Olewnika. Powód? Nie zgadzają się m.in. próbki DNA, które pobrano z ciała. Tymczasem - jak wynika z ustaleń dziennikarzy "Rzeczpospolitej" - nie tylko próbki się nie zgadzają. Nie wiadomo, kiedy i przez kogo zostały pobrane w dniu, w którym odnaleziono ciało. Dokumentów brak.

ds797nw
ds797nw

Gazeta przypomina, że zwłoki znaleziono 28 października 2006 r. Były zakopane w ziemi, w lesie pod Różanem. Prokuratura tego dnia poinformowała rodzinę, że to ciało Krzysztofa Olewnika. - Zapadła decyzja, by nie wykonywać żadnych oględzin na miejscu, tylko zapakować zwłoki i przewieźć je do Olsztyna, do prosektorium. Tam miało dojść do sekcji i pobrania próbek do badań DNA - opowiada jeden ze śledczych będący przy znalezieniu ciała.

Zwłoki do Olsztyna dotarły wczesnym rankiem w sobotę. Zostały tam przez weekend, aż do poniedziałku 30 października. Tego dnia Laboratorium Kryminalistyczne Komendy Wojewódzkiej Policji w Olsztynie poinformowało, że znalezione zwłoki należą do Krzysztofa Olewnika. Na ostatniej stronie opinii - pisze "Rzeczpospolita" - medyk sądowy zaznaczył, że "pobrano główki kości (...) do badań DNA podczas sekcji 28 października". O jaką sekcję chodzi? Gdzie i kto ją wykonał? Tego nie wiadomo, ponieważ - jak wynika z informacji gazety - nie zachowała się na ten temat żadna dokumentacja.

Pewne jest, że patolog Zygmunt Antoni G. 28 października, kiedy odnaleziono ciało Olewnika, był na miejscu w Różanie. Razem z prokuratorem Piotrem Jasińskim przeprowadzili tam tylko powierzchowne oględziny - zgodnie z wytycznymi przełożonych. Próbki miały trafić do policyjnego laboratorium 28 października. Jak można było je jednak pobrać, skoro na filmie dokumentującym sekcję z 30 października widać wyraźnie, że siatka, w którą owinięto ciało ofiary, nie była rozcięta? Na filmie widać, że rozcięto ją właśnie 30 października.

Jak ustaliła "Rz" są też niejasności związane z badaniem DNA. Sprawdzaniem kodu genetycznego zajął się policjant, z wykształcenia lekarz patolog Bogdan Z. To on wykonał badanie, które teraz zakwestionowali prokuratorzy z Gdańska. - Wielokrotnie z nim pracowałem, ale zawsze zajmował się sekcją zwłok, a nie szukaniem DNA. Nawet nie wiedziałem, że takie badania przeprowadzał - mówi dziennikarzowi "Rzeczpospolitej" olsztyński prokurator.
Dzisiaj Bogdan Z. jest wpisany na listę lekarzy sądowych. W policyjnym laboratorium już nie pracuje, w 2006 r. był tam jeszcze zatrudniony na etacie. Co o niejasnościach dotyczących sekcji zwłok sądzi gdańska prokuratura? Nie wiadomo. Śledczy zasłaniają się dobrem śledztwa i milczą. - Badanie DNA może robić osoba, która ma odpowiednie przygotowanie. Ściągamy dokumenty dotyczące lekarza, by to ustalić. Przyznam jednak, że to dziwnie wygląda - mówi "Rz" osoba znająca sprawę.

ds797nw
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
ds797nw
Więcej tematów