Były dowódca policyjnego oddziału prewencji przed sądem
Były dowódca oddziału prewencji policji w Łodzi Sławomir B. stanie przed sądem. Prokuratura oskarżyła go o naruszenie nietykalności cielesnej trzech policjantów oraz znieważenie jednego z nich. Oficer miał m.in. uderzyć jednego z policjantów głową w twarz.
14.06.2010 | aktual.: 14.06.2010 15:25
Grozi mu kara do trzech lat pozbawienia wolności. Akt oskarżenia w tej sprawie prokuratura skierowała do Sądu Rejonowego Łódź-Widzew - poinformował rzecznik łódzkiej prokuratury okręgowej Krzysztof Kopania.
Wydarzenia rozegrały się w nocy z 21 na 22 września ub. roku. Według prokuratury patrol policji interweniował na ul. Jutrzenki w Łodzi, gdzie funkcjonariusze zauważyli szarpiącego się pasażera z kierowcą taksówki. Poszło o wysokość rachunku za kurs. Policjantów o pomoc poprosił taksówkarz.
Według relacji interweniujących policjantów pasażer taksówki odmówił podania swoich danych osobowych, nie chciał pokazać dokumentów, a jego zachowanie wskazywało, że jest pod wypływem alkoholu. Policjanci próbowali nakłonić go do zapłacenia za kurs, jednak ten odmawiał. Zdecydowano o przewiezieniu go do komisariatu.
Według prokuratury w radiowozie pasażer zachowywał się agresywnie i uderzył głową w twarz i pięścią w brzuch jednego z policjantów. Został obezwładniony, zatrzymany i przewieziony najpierw do Miejskiego Ośrodka Profilaktyki i Terapii Uzależnień, czyli dawnej Izby Wytrzeźwień.
W Ośrodku nadal był agresywny i wulgarny. Uderzył kolejnego policjanta głową w klatkę piersiową i kopał funkcjonariuszy po nogach. Nie chciał poddać się badaniu na zawartość alkoholu w organizmie. Później trafił do komisariatu i tam - zdaniem śledczych - znieważył jednego z policjantów.
Później okazało się, że agresywny mężczyzna to 54-letni, ówczesny dowódca oddziału prewencji policji w Łodzi, insp. Sławomir B. Oficer miał 33-letni staż w służbie.
Prokuratura przedstawiła mu zarzuty naruszenia nietykalności cielesnej trzech policjantów i znieważenia jednego z nich. Sławomir B. podczas przesłuchania nie przyznał się do stawianych mu zarzutów. Mówił, że tego dnia pił znacznie ilości alkoholu, zażył lek przeciwbólowy i nie pamięta, w jakich okolicznościach znalazł się w taksówce i co później się działo.
W związku z taką linią obrony prokuratura powołała biegłych psychiatrów i psychologów. Biegli wydali sprzeczne opinie. Z jednej wynikało, że oskarżony miał w znacznym stopniu ograniczoną poczytalność, inni stwierdzili, że nie ma podstaw do kwestionowania poczytalności.
Po tych wydarzeniach komendant wojewódzki policji w Łodzi zdecydował o zawieszeniu oficera w obowiązkach służbowych. Wszczęto wobec niego postępowanie dyscyplinarne. Z końcem stycznia tego roku Sławomir B. - na własną prośbę - został zwolniony z policji.