Były doradca uderza w premiera Johnsona. "Uważał COVID za histerię i chciał, by mu wstrzyknąć wirusa"
Były główny doradca Borisa Johnsona nie zostawia na nim suchej nitki. Podczas przesłuchania przez komisję Izby Gmin Dominic Cummings opowiadał o nastawieniu brytyjskiego premiera wobec epidemii koronawirusa.
Dominic Cummings - który odszedł z Downing Street w listopadzie ubiegłego roku - podczas siedmiogodzinnego przesłuchania w Izbie Gmin odpowiadał na pytania dotyczące działań podjętych przez rząd w reakcji na pandemię koronawirusa. Według niego we wczesnych miesiącach 2020 roku rząd nie zrobił tyle, ile mógł.
Jako przykład podał rzekomy powód, dlaczego Johnson nie uczestniczył w posiedzeniach rządowego sztabu kryzysowego na początku ubiegłego roku. Według Cummingsa Johnson opisał doniesienia o koronawirusie jako "nowej świńskiej grypie", mówił też o "wyolbrzymionej histerii". Opowiadał, że premier chciał, aby naczelny lekarz Anglii Chris Whitty wstrzyknął mu na żywo w telewizji koronawirusa, aby pokazać, że nie jest on szkodliwy.
Cummings dodał, że rząd zawiódł społeczeństwo w momencie, kiedy był najbardziej potrzebny. Były doradca premiera przeprosił rodziny tych, którzy zmarli na początku pandemii.
- Prawda jest taka, że wyżsi rangą ministrowie, urzędnicy, doradcy jak ja, katastrofalnie nie spełnili standardów wymaganych przez społeczeństwo. Kiedy społeczeństwo potrzebowało nas najbardziej, rząd zawiódł. Chcę przeprosić wszystkie te rodziny, w których zmarli ludzie - tłumaczył polityk, dodając, że wina leży też po stronie WHO oraz zachodnich rządów, które nie biły na alarm. - Z perspektywy czasu jest to całkowicie oczywiste, że wiele instytucji zawiodło - mówił Cummings.