Były ambasador RP w Egipcie Jan Natkański: odsunięcie od władzy Mursiego to nie jest zamach stanu
Były ambasador RP w Egipcie Jan Natkański o sytuacji w Egipcie: odsunięciu od władzy prezydenta Mohammeda Mursiego i mianowaniu tymczasowym prezydentem przewodniczącego Trybunału Konstytucyjnego:
"Odsunięcie od władzy Mursiego to nie zamach stanu. Słuchałem wystąpienia dowódcy sił zbrojnych, które zostało wygłoszone po całym dniu rozmów z przywódcami różnych partii politycznych. Zaproszone zostało na nie także ugrupowanie Mursiego - wywodząca się z Bractwa Muzułmańskiego Partia Wolności i Sprawiedliwości, ale nie wzięła w nim udziału. W konsultacjach wzięły udział trzy różne grupy ludzi: przywódcy duchowi, przywódcy polityczni oraz przedstawiciele ruchów młodzieżowych. Przedstawiciele tych trzech grup byli obecni przy wygłaszaniu przez generała, Abd el-Fataha Saida es-Sisiego, oświadczenia o przejęciu władzy w Egipcie.
To jednak nie wojsko przejęło władzę. Główne punkty wystąpienia es-Sisiego brzmiały: czasowe zawieszenie konstytucji, zaprzysiężenie przewodniczącego Trybunału Konstytucyjnego jako tymczasowego prezydenta, przyznanie mu prawa wydawania dekretów w ramach zarządzania państwem, powołanie rządu technokratycznego na okres przejściowy, w skład którego wejdą przedstawiciele różnych partii politycznych, przeprowadzenie możliwie szybko wyborów prezydenckich, przyjęcie możliwie szybko ordynacji wyborczej i przygotowanie wyborów parlamentarnych.
To nie jest w moim przekonaniu zamach stanu, chociaż główną rolę odegrała armia. Jest w tym jednak jeden główny szkopuł prawny: został odsunięty od władzy demokratycznie wybrany prezydent. Mursi do końca powoływał się na legitymizm wyborczy, ale przeciwnicy mu powiadają, że on sam w ramach tego legitymizmu, zwłaszcza od listopada ubiegłego roku, dokonał tyle wykroczeń, że niech się na ten legitymizm nie powołuje, bo jeszcze istnieje coś takiego, jak legitymizm rewolucji. Powiadają: jeśli kilkanaście milionów ludzi na ulicach wszystkich miast Egipcie występuje przeciw niemu, to o jakim legitymizmie mówimy?
Przypominają mu też jego własne słowa z kampanii wyborczej sprzed roku, kiedy powiadał w przemówieniach, że jeśli popełni błąd i naród uzna, że należy go odwołać, to niech go odwoła. Zostało to dziś zrealizowane, bo naród uznał, że przez rok rządów niczego nie zrobił. Ludzie na ulicach mówią, że był bardziej prezydentem Bractwa Muzułmańskiego, niż prezydentem Egiptu.
Najważniejszą sprawą jest teraz, o co zresztą apelował generał es-Sisi, to zachowanie spokoju i niepodejmowanie żadnych działań. Główną sprawą jest teraz, jak zachowa się Bractwo Muzułmańskie, czy przyjmą to spokojnie, czy też rozpoczną na przykład jakiekolwiek działania prowokacyjne wobec wojska, przeciwników politycznych. Od ich zachowania zależy, czy dzisiejsza zmiana nastąpi spokojnie i w pełni pokojowy sposób, bez rozlewu krwi, bez ofiar, czy też nie.
Jak słucham jednak wypowiedzi współpracowników Mursiego, np. prezydenckiego doradcy ds. bezpieczeństwa narodowego Essama al-Hadada, który mówi, że nie ma zamachu stanu, który byłby bezkrwawy, to jest inspiracja i tego się właśnie obawiam".