Byli agenci procesują się z CIA o zerwanie umowy
Małżeństwo uciekinierów z bloku sowieckiego, które pracowało dla CIA, procesuje się z agencją wywiadowczą, twierdząc, że nie dotrzymała tajnej umowy, gwarantującej im zabezpieczenie bytu w USA do końca życia.
10.01.2005 | aktual.: 10.01.2005 19:44
Sprawa, opisana w poniedziałkowym "Washington Post", będzie rozpatrywana we wtorek przez Sąd Najwyższy. Poprzednio sądy niższej instancji uznały roszczenia pary, której nazwisk ani kraju pochodzenia nie ujawniono.
"John i Jane Doe" - jak określa się anonimowych byłych agentów - pracowali w placówce dyplomatycznej swego kraju za granicą, skąd uciekli około 20 lat temu i zaoferowali swe usługi CIA. W zamian za współpracę - jak utrzymują - agencja zobowiązała się w tajnej umowie do sprowadzenia ich później do USA i materialnego zabezpieczenia.
Po zakończeniu szpiegowskiej pracy John Doe przybył z żoną do USA, gdzie załatwiono im nowe dokumenty tożsamości, fikcyjne życiorysy, mieszkanie, świadczenia socjalne i medyczne oraz "stypendium" CIA do 27 tys. dolarów rocznie.
John dostał pracę w banku, ale po kilku latach stracił ją w wyniku redukcji zatrudnienia. Kiedy zgłosił się do CIA po pieniądze, powołując się na umowę, odmówiono mu, wyjaśniając, że żadna umowa nie obowiązuje.
CIA powołuje się na precedensowe orzeczenie Sądu Najwyższego z 1875 r. Sąd odrzucił wtedy żądania finansowe szpiega z czasów wojny secesyjnej, tłumacząc, że nie można dochodzić roszczeń wynikających z umowy tajnej.
Sprawa sądowa przeciw CIA jest jednym z wielu podobnych sporów. Osiem lat temu z CIA procesował się m.in. Polak, były tajny agent Borys Selicki-Korczak.
Chociaż administracja prezydenta Busha wydaje się mieć prawo po swoje stronie, kolejny spór - jak zwraca uwagę "Washington Post" - szkodzi reputacji CIA, i to w niefortunnym momencie: gdy agencji szczególnie zależy na werbowaniu ludzi do współpracy na froncie wojny z terroryzmem islamskim.
Tomasz Zalewski