Była sędzia nie musi zwracać 100 tys. zł za niesłuszne wyroki
Była sędzia Marianna K. nie musi zapłacić
prawie 100 tys. zł, których domagał się od niej Sąd Okręgowy we
Wrocławiu za błędy przy wyrokach dotyczących licytacji.
03.04.2006 | aktual.: 03.04.2006 16:42
Sąd Najwyższy uznał wyroki Marianny K. za niesłuszne i wrocławski sąd okręgowy musiał wypłacić prawie 100 tys. zł w formie odszkodowania jednemu z przedsiębiorców, który brał udział w niezgodnej z prawem licytacji.
Zdaniem sędzi Bożenny Kaczorowskiej, Marianna K. nie działała umyślnie i skoro tak - to zgodnie z przepisami prawa pracy - szkoda, jaką powinna naprawić, nie może przekraczać 3-miesięcznego wynagrodzenia, jakie otrzymywała. Była sędzia została wezwana do zapłaty i w sumie w ratach wpłaciła na konto wrocławskiego sądu ponad 13 tys. zł. Zatem szkoda została naprawiona, nawet z naddatkiem - uzasadniała wyrok sędzia. Tym samym, oddaliła pozew wrocławskiego sądu jako niezasadny.
Marianna K. nie stawiła się w sądzie na ogłoszeniu wyroku. Jej pełnomocnik nie chciała rozmawiać z dziennikarzami.
Oprócz tego, że wyroki Marianny K. - byłej sędzi wydziału cywilnego Sądu Rejonowego Wrocław-Krzyki - zostały unieważnione, została ona też prawomocnie skazana na karę pół roku więzienia w zawieszeniu na dwa lata. Sędzia zajmowała się licytacjami upadłych przedsiębiorstw. Uznano ją winną tego, że w okresie od 1994 do 1995 roku nie dopełniła obowiązków służbowych, m.in. zezwoliła komornikowi na prowadzenie licytacji nieruchomości należących do upadłych firm i spółdzielni, bez obecności sędziego. Siedem decyzji unieważnił Sąd Najwyższy.
Właściciele zlicytowanych firm odwołali się od wyroków sądu. Dwa lata temu uprawomocnił się wyrok wrocławskiego sądu, przyznający jednemu z biznesmenów odszkodowanie w wysokości prawie 100 tys. zł. Mężczyzna brał udział w jednej z licytacji i nabył wystawioną na sprzedaż nieruchomość. Zapłacił za budynki ponad 400 tys. zł. Część kwoty komornik wpłacił na konto syndyka, a prawie 100 tys. zł zatrzymał dla siebie. Nie wystawił jednak żadnego dokumentu.
Po uchyleniu wyroków biznesmen musiał jeszcze raz zapłacić za prawo własności budynków. Wystąpił do sądu o odszkodowanie. Pieniądze w miesiąc po uprawomocnieniu się wyroku zostały mu wypłacone.
Przedsiębiorca nie jest jedynym, który wystąpił o zwrot pieniędzy. Na rozstrzygnięcie w Sądzie Najwyższym czeka sprawa innej firmy, która domaga się kilku milionów odszkodowania.