Był już na skraju wymarcia. Dziś też trzeba mu pomóc
Król puszczy i lasu, symbol ochrony naszej przyrody. Polska jest prawdziwą stolicą europejskiego żubra, którego ostatni wolny osobnik wyginął w trakcie pierwszej wojny światowej. Gatunek odtworzono, a dziś potrzebuje on kompleksowej ochrony.
Żubr jest największym ssakiem lądowym w Europie. Samce potrafią osiągać masę nawet 900 kg. Ze względu na wielkość, inne zwierzęta nie stanowiły dla niego zagrożenia. Co innego człowiek. Głód w czasie pierwszej wojny światowej zrobił swoje. W ciągu czterech lat wojska i kłusownicy wybili wszystkie 700 osobników w Puszczy Białowieskiej.
Później gatunek udało się odtworzyć dzięki kilku żubrom, które w trakcie wojny były przetrzymywane w niewoli. W 1929 r. wypuszczono w Białowieży dwa pierwsze osobniki. Dziś w Polsce mamy już 2603 zwierzęta (stan na koniec 2022 roku), co stanowi ok. 25 procent ich światowej populacji.
Nad żubrem trzeba czuwać
Zwierzę wymaga jednak ciągłej ochrony, co jest możliwe dzięki programowi współfinansowanemu z Unii Europejskiej "Kompleksowa ochrona żubra w Polsce". Wartość projektu wyniosła 34 470 025,99 zł z czego aż 29 299 522,07 zł dofinansowano z Funduszu Spójności w ramach Programu Operacyjnego Infrastruktura i Środowisko 2014-2020.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Dzieło sztuki na polu. Największy na świecie portret Orwella
W ramach projektu w 2021 r. utworzono dwa nowe stada - w Puszczy Rominckiej i Lasach Janowskich. Tym samym na terenie Polski mamy już osiem miejsc, w których żubry żyją na wolności. Występują jeszcze w Białowieskim Parku Narodowym, Bieszczadach, Puszczy Boreckiej, Puszczy Knyszyńskiej, Puszczy Augustowskiej i stadzie zachodnio-pomorskim.
Sam projekt obejmuje aż 90 proc. wolnej populacji żubra w ośmiu polskich województwach oraz pięciu zagrodach hodowlanych. Jego najważniejszym punktem było znalezienie nowych siedlisk. - Żubry wypuszczamy na terenach łąkowo-leśnych w lasach państwowych. Powinny być jak najdalej od potencjalnego konfliktu, czyli pól uprawnych, wsi, dróg. Staramy się znaleźć dla nich taką ostoję, w której wszystko im przygotowujemy. Kosimy łąki, zapewniamy wodę, spokój, pożywienie - podkreśla w rozmowie z Wirtualną Polską koordynatorka merytoryczna projektu i prezes Stowarzyszenia Miłośników Żubrów, prof. dr hab. Wanda Olech.
Kompleksowa ochrona żubra to jednak nie tylko tworzenie nowych stad. Opieka nad żubrem polega na poprawie warunków siedliskowych zwierząt już żyjących na wolności. Na bieżąco prowadzona jest analiza genetyczna każdego nowego osobnika, monitoruje się stada, a zwierzętom zapewnia profilaktykę i opiekę weterynaryjną. Do tego podnoszona jest świadomość ekologiczna mieszkańców i turystów.
Walka z największym zagrożeniem
Monitoring jest niezbędny, by uporać się z obecnie największym zagrożeniem dla tych majestatycznych zwierząt - chorobami. Przez praktycznie całkowite wymarcie gatunku, żubr ma bardzo niską zmienność genetyczną, co może sprzyjać rozwojowi chorób zakaźnych.
Już w latach 70. ubiegłego wieku stado w Bieszczadach prawie wyginęło przez epidemię gruźlicy. Z kolei obecnie na tych terenach zwierzęta borykają się z problemem telazjozy. Pasożyty przenoszone przez muchy żyją w oczach żubrów i doprowadzają do ich ślepnięcia. Dzięki monitorowaniu można szybko odłowić chorego żubra, by nie zarażał zdrowych osobników.
Jak podkreśla prof. Olech, najważniejsze dla istnienia żubra jest utrzymywanie mniejszych stad i rozprzestrzenianie gatunku na jak najwięcej nowych obszarów. - Najlepszą profilaktyką jest właściwe zagęszczenie populacji i do tego chcemy zmierzać. Jeśli stada są zbyt zagęszczone, to zwierzęta są zestresowane, podatne na choroby, zaczynają wychodzić do miejsc, do których byśmy nie chcieli, by wychodziły. Na polach zaczynają robić szkody. Mamy wypadki komunikacyjne - dodaje prof. Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie.
Żubr dla turysty
Na terenie całego kraju funkcjonują też zagrody, które mają dwojaką funkcję. - Zagrody mają po kilkanaście hektarów, czyli żubr przebywa właściwie w warunkach naturalnych, w lesie i na łące. Ma odpowiednio dużo przestrzeni, ale ludzie mogą przyjść i go poobserwować. W ten sposób chcemy odciągnąć turystów od chęci oglądania żubrów dziko żyjących. Zagrody mają cel edukacyjny, ale i hodowlany. Zwierzęta się tam rozmnażają, dzięki czemu mamy osobniki do uzupełnienia przy reinprodukcji czy do przekazania do innych hodowli w Polsce i Europie - dodaje koordynatorka merytoryczna projektu.
Należy bowiem pamiętać, że żubr jest dzikim zwierzęciem, znacznie szybszym od człowieka i potrafi ważyć blisko tonę. Nie można zbliżać się do niego w naturalnym środowisku, dokarmiać go czy hałasować w jego pobliżu. Najlepiej obserwować go właśnie w jednej z hodowli - w Białowieży, Kobiórze, Niepołomicach, Gołuchowie bądź Mucznem, a w niedalekiej przyszłości także w Kopnej Górze i Krajewie.