Bush: żywioł nie kierował się dyskryminacją rasową
Prezydent USA George Bush zaprzeczył, jakoby opóźnienia w akcji ratunkowej po powodzi w
Nowym Orleanie miały związek z podziałami rasowymi w USA i z
zaangażowaniem wojsk amerykańskich w Iraku.
Bush, przebywający z wizytą na terenach zniszczonych przez huragan Katrina, powiedział, że żywioł "nie kierował się dyskryminacją rasową, podobnie jak dyskryminacja nie odgrywała roli w akcji ratunkowej". Ratownicy - oświadczył - "nie sprawdzali koloru skóry, chcieli tylko ocalać życie".
Niektórzy działacze murzyńscy i prominentni politycy Partii Demokratycznej, np. jej przewodniczący Howard Dean, sugerowali, że gdyby wśród ofiar powodzi nie przeważali Afroamerykanie, uratowano by więcej ludzi. Jak wykazują sondaże, przekonanych jest o tym większość czarnych mieszkańców USA. Dwie trzecie ludności Nowego Orleanu to Murzyni, na ogół biedni.
Bush odrzucił także zarzuty krytyków, że oddziałów Gwardii Narodowej nie wysłano do nowego Orleanu w dostatecznej ilości, ponieważ znaczna ich część przebywa w Iraku. Mamy tu pełno wojsk. To niedorzeczne twierdzić, że nasze zaangażowane w Iraku spowodowało, że nie wystarczy wojsk tutaj - powiedział prezydent.
Towarzyszący mu dowódca Gwardii Narodowej generał Russel Honore poinformował, że w rejonie katastrofy działa około 90 tysięcy jej żołnierzy.
Bush ponownie obiecał, że Kongres dokładnie zbada, kto i w jakim stopniu był odpowiedzialny za zaniedbania, które powiększyły rozmiary kataklizmu. Teraz jednak mamy tu robotę do zrobienia. Ja jestem zainteresowany rozwiązywaniem problemów - dodał, podkreślając, że "będzie jeszcze dużo czasu" na szukanie winnych.
Tomasz Zalewski