Bush zgadza się, że przemoc w Iraku przypomina Wietnam
Prezydent George W. Bush
powiedział, że obecne nasilenie się przemocy w Iraku "może" być
porównywalne z ofensywą Tet, serią bitew w wojnie wietnamskiej,
które okazały się punktem zwrotnym, bo pomogły nastawić
amerykańską opinię publiczną przeciwko konfliktowi i ówczesnym
przywódcom kraju.
19.10.2006 | aktual.: 19.10.2006 12:21
Bush od początku wojny irackiej odrzuca porównania Iraku z Wietnamem, ale wobec rosnących strat armii amerykańskiej zgodził się na tę analogię, podsuniętą mu w trakcie wywiadu telewizyjnego przez dziennikarza ABC News. Powiedział, że partyzanci iraccy wzmogli ataki na kilka tygodni przed wyborami do Kongresu USA, aby złamać wolę Amerykanów.
Czuję, że cały czas starają się zadać nam tak wielkie straty, żebyśmy się wycofali - oświadczył prezydent. - Uważają, że jeśli uda się im wywołać wystarczająco wielki chaos, Amerykanie będą mieli dość wojny i skłonią rząd do odwrotu.
Dziennikarz zapytał Busha, czy zgadza się z publicystą "New York Timesa" Thomasem Friedmanem, który napisał, że prawdziwą "październikową niespodzianką" tegorocznej kampanii wyborczej - czyli nieoczekiwanym wydarzeniem wpływającym na wynik głosowania - jest "coś, co wygląda na ofensywę Tet w wydaniu dżihadystów".
Bush przytakująco kiwnął głową. Może mieć rację - odparł. - Bez wątpienia nasilili przemoc, a my zbliżamy się do wyborów.
Od początku października zginęło w Iraku 70 żołnierzy USA i może on okazać się dla wojsk USA najkrwawszym miesiącem od stycznia 2005 roku, kiedy zginęło 104 Amerykanów.
Prezydent zaprzeczył jednak, aby wzrost liczby poległych żołnierzy amerykańskich i irackich oznaczał, że wojska koalicyjne przegrywają.
Podczas ofensywy Tet na początku 1968 roku oddziały partyzantów południowowietnamskich (Wietkongu) i wojska Północnego Wietnamu przypuściły zmasowane ataki na pozycje amerykańskie.
Z wojskowego punktu widzenia ofensywa była nieudana, ale przyniosła Wietkongowi wielkie zwycięstwo propagandowe, bo na ekranach telewizorów w USA pojawiły się krwawe obrazy wojny. Pod ich wpływem bardzo spadło poparcie dla ówczesnego prezydenta Lyndona Johnsona. Dwa miesiące później zrezygnował on z ubiegania się o reelekcję.
Jak podaje waszyngtoński korespondent BBC, choć w Ameryce wszelkie porównania z Wietnamem budzą zdziwienie, to w wywiadzie dla ABC News prezydent USA zdawał się sugerować, że wytrwałość i zimna krew pozwolą uniknąć w Iraku powtórzenia się historii. Bush podkreślił, że mimo strat wojska USA pozostaną w Iraku.
Biały Dom starał się później wyjaśnić, o co chodziło Bushowi.
Pełny kontekst był taki, że porównanie dotyczyło propagandy prowadzonej podczas ofensywy Tet (...) i prezydent podkreślił coś, o czym mówił poprzednio - że wróg stara się osłabić naszą wolę - zakomunikowała w oświadczeniu rzeczniczka Białego Domu Dana Perino.