ŚwiatBush: zagrożenie nie mija, ale jest coraz lepiej

Bush: zagrożenie nie mija, ale jest coraz lepiej

Mimo iż broni masowego rażenia w Iraku wciąż nie znaleziono, to decyzja o wojnie była słuszna i przyczyniła się do poprawy bezpieczeństwa na świecie - powiedział prezydent USA George W. Bush w trwającym prawie godzinę orędziu o stanie państwa, wygłoszonym w nocy przed połączonymi izbami Kongresu.

Bush: zagrożenie nie mija, ale jest coraz lepiej
Źródło zdjęć: © AFP

21.01.2004 | aktual.: 21.01.2004 09:07

Obraz
© (RadioZet)

"Wojna była słuszna"

Bush dowodził, że nie można było pozwolić reżimowi w Bagdadzie na gromadzenie broni masowego rażenia. "Świat bez Saddama Husajna jest bezpieczniejszym i lepszym miejscem" - powiedział.

Prezydent nie wygłaszał, jak rok temu, autorytarnych sądów o wielkich zasobach irackiej broni masowego rażenia i przyznał, że jego główny poszukiwacz zakazanej broni w Iraku David Kay nie znalazł istniejących arsenałów. Zaznaczył jednak, że Kay zidentyfikował dziesiątki programów produkcji broni masowej zagłady. "Gdybyśmy nie działali, to dyktator do dziś realizowałby programy tworzenia broni masowej zagłady" - powiedział Bush.

Odrzucił zarzuty krytyków, że operacja w Iraku powinna mieć charakter bardziej międzynarodowy, przypominając, że w obecnej misji stabilizacyjnej bierze udział wiele krajów, w tym np. Polska.

Prezydent oświadczył także, że mimo ataków na siły amerykańskie i koalicyjne w Iraku, doprowadzą one tam do pokoju, stabilizacji i umożliwią powstanie nowego irackiego rządu. Nie unikał przy tym mocnych i wielkich słów.

"Nigdy nie pozwolimy się zastraszyć zbirom i mordercom. Nasz kraj będzie nadal przewodził wielkiej sprawie wolności" - powiedział.

"Zagrożenie nie minęło"

Bush podkreślił, że wojna z terroryzmem daleka jest do zakończenia mimo dotychczasowych sukcesów, ale obiecał ostateczne zwycięstwo.

Przypominając o licznych atakach terrorystycznych w ostatnich dwóch latach w wielu krajach, oświadczył: "Terroryści nadal knują spiski przeciw Ameryce i całemu cywilizowanemu światu. Za sprawą naszej woli i odwagi, niebezpieczeństwu temu położy się kres".

"Gospodarka kwitnie"

Sprawy krajowe Bush poruszył dopiero w drugiej połowie przemówienia. Stwierdziwszy, że przeforsowane przez niego cięcia podatków pobudziły gospodarkę do przyspieszonego wzrostu, wezwał Kongres do uchwalenia ustawy wprowadzającej na stałe obecne niższe podatki (na razie obowiązują one tymczasowo).

Przedstawił potem szereg społeczno-ekonomicznych inicjatyw zgodnych z głoszoną przez siebie formułą "konserwatyzmu z ludzką twarzą".

Zaproponował m.in. dotacje dla uniwersytetów na programy przeszkolenia zawodowego - co ma ułatwić przekwalifikowywanie się bezrobotnym - i ulgi podatkowe dla niezamożnych Amerykanów na wykupienie ubezpieczenia medycznego (15% mieszkańców USA nie posiada żadnego ubezpieczenia).

Obserwatorzy zwracają uwagę, że inicjatywy Busha są stosunkowo skromne finansowo z powodu trudnej sytuacji budżetowej - wysoki deficyt nie pozwala na nadmierne wydatki.

Wybory coraz bliżej

Wydarzeniem był apel prezydenta o uchwalenie przez Kongres poprawki do konstytucji uznającej małżeństwo za związek jedynie między mężczyzną a kobietą. Wezwanie Busha, wymierzone w nasilające się w USA próby legalizacji małżeństw homoseksualnych, powitane zostało z aplauzem przez środowiska konserwatywne.

Przemówienie prezydenta spotkało się z ostrą krytyką Demokratów, którzy źle oceniają zarówno politykę wewnętrzną Białego Domu, stan amerykańskiej gospodarki, jak i politykę zagraniczną, która ich zdaniem jest w wykonaniu administracji Busha zbyt jednostronna i prowadzi do izolacji Stanów Zjednoczonych na arenie międzynarodowej.

Komentatorzy zwracają uwagę, że przemówienie Busha było już częścią kampanii przed zbliżającymi się wybormi prezydenckimi. Miejscami prezydent niemal bezpośrednio odnosił się do zarzutów, jakie stawiają mu demokratyczni kontrkandydaci, a główna teza jego orędzia brzmiała: nie czas zmieniać przywódcę, gdy zagrożenie trwa.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)