Bush wzywa sojuszników do niewycofywania się z Iraku
Prezydent George W. Bush zaapelował do krajów sojuszniczych, aby mimo ataku terrorystycznego w Madrycie nie wycofywały swych wojsk z Iraku - co zapowiedział przyszły premier Hiszpanii po wygranych przez swoją partię wyborach.
Na spotkaniu we wtorek w Białym Domu z premierem Holandii, Janem Peterem Balkenende, Bush wezwał społeczność międzynarodową do utrzymywania jednolitego frontu w wojnie z terroryzmem i podkreślił, że atak w Madrycie "nigdy nie zachwieje wolą Ameryki", by walczyć z tą plagą.
"Ważne jest, by cały wolny świat pozostał silny i zdecydowany, i zdeterminowany. (...) Al-Kaida rozumie, o co toczy się gra. Chce, żebyśmy wynieśli się z Iraku, bo chce użyć tego kraju jako przykładu pokonania wolności i demokracji" - powiedział prezydent.
Bush zareagował śmiechem na sugestię jednego z dziennikarzy, że inwazja i obecna okupacja Iraku wcale nie pomogły w wojnie z terroryzmem, a nawet "zachęciły terrorystów" do dalszych akcji.
"Irakijczycy nie chcą, abyśmy się wycofali z ich kraju, bo chcą być wolni. Chcę przypomnieć, że Al-Kaida interesuje się Irakiem dla wyraźnego powodu - ponieważ jest to front w wojnie z terroryzmem. Terroryści z Al-Kaidy obawiają się rozszerzenia się demokracji na cały Bliski Wschód, gdyż rozumieją, że wolne społeczeństwa to coś przeciwnego ich życzeniom" - powiedział Bush.
Ważne więc, byśmy stali ramię w ramię z narodem irackim, kiedy zaczyna on proces samorządności. I czynimy tu spore postępy" - dodał prezydent.