Bush widzi "pozytywne znaki" z Syrii
Amerykański prezydent George W. Bush powiedział w niedzielę, że są "pozytywne znaki", że Syria skłoni się ku żądaniom Stanów Zjednoczonych i odmówi schronienia przedstawicielom obalonego reżimu Saddama Husajna w Iraku. W bazie wojskowej Fort Hood Bush spotkał się z amerykańskimi żołnierzami, którzy po niewoli w Iraku powrócili do kraju.
20.04.2003 19:57
Waszyngton oskarżał syryjskie władze o sprzyjanie rządom Saddama, a także o prace nad bronią masowego rażenia i wspieranie terroryzmu. Damaszek stanowczo odpierał zarzuty. Niedzielna wypowiedź Busha skłoniła komentatorów do opinii, że Syria nie stanie się celem kolejnej wojny, bowiem Amerykanie postawią na dyplomatyczne rozwiązanie kryzysu.
Bush przebywał w niedzielę w największej amerykańskiej bazie wojskowej Fort Hood w rodzinnym Teksasie. Wziął tam udział w wielkanocnym nabożeństwie i porozmawiał z dwoma żołnierzami, którzy byli przetrzymywani przez irackie wojska jako jeńcy wojenni. Ich śmigłowiec spadł w Iraku 24 marca; nacierające siły USA oswobodziły pilotów 13 kwietnia. Do Fort Hood przybyli w sobotę wieczorem.
Rozmawiając z reporterami amerykański prezydent po raz kolejny odmówił ogłoszenia zwycięstwa w wojnie z Irakiem. Powiedział, że zrobi to w swoim czasie dowodzący siłami sojuszników w regionie gen. Tommy Franks i że "zwycięstwo będzie oznaczało wyzwolenie Iraku, które uczyni świat bezpieczniejszym". W niedzielę australijski minister spraw zagranicznych Alexander Downer powiedział, że takie oświadczenie powinno nastąpić w ciągu paru dni.